Żeby nie było, ja jako ja, a także koala, jesteśmy za i nawet nie przeciw. Czy socjalizm jest realny, czy też katolicki, nie ma to dla nas żadnego znaczenia, byleby sprawiedliwym był, chociaż Gibbs z NCIS powiada, że sprawiedliwe nie zawsze oznacza słuszne, z czym i ja, i koala tyż się zgadzamy. Marzy nam się spokojne odejście w radosnym kraju, nawet jeżeli radość pojawi się jak jutrzenka gdzieś w końcu naszego zaułka historii. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego za realizację i sprawiedliwych, i niekiedy słusznych pomysłów wzięły się delikatnie mówiąc egzemplarze najmniej przygotowane, z niedoborem mózgowych komórek. Ja wiem, to nie jest całkiem ich wina; taki to już produkt ewolucji, która skasowała myślenie na rzecz umiejętności rozpoznawania kolorów na obrazkach i to do tego kciukiem, ale czy muszą być tak przemądrzałe odbierając nam wszystkim zdrowy rozsądek?
Ów niezmierny brak pokory zrodził stwierdzenie, które w dzisiejszej Sieci uderzyło mnie po oczach, a mianowicie, iż konstytucja jako dzieło elit jest be i trzeba ją z eliciego piedestału ściągnąć po to, by ideał z bruku rozkwitnąć mógł w górę. Komuś się ideologia poprzestawiała i pomylił społeczne projekty ze słomą w butach, zapominając, iż konstytucje są wzorcami, do których należy na co dzień dążyć, zaś elity wyrażają jedynie to, co najlepsze w suwerenie, czyli jego kulturę. Jeżeli wino jest napojem elit, a gorzała preferencją suwerena, to proszę, na miłość boską, błagam, nie zapisujmy w prawie najwyższym, iż picie wina jest naganne, a wzorcem powinna być siwucha.
W niedzielnym kazaniu nasz parafialny wielebny rozpędził się i zaczął strofować matkę unię, w której gniazdo szatan se uwiwszy ogonem zarządza. Parę akapitów później tenże sam wielebny zwrócił się o wsparcie finansowe w projekcie ołtarza i napomknął, że istnieje możliwość unijnych funduszy. Zaraz, zaraz, to z jednej strony szatan, a z drugiej fundusze i nie jest już diabelskim korzystanie z szatańskich pieniędzy? Nie do końca i to rozumiem.
Nie uda nam się zbudować katolickiego socjalizmu kopiąc po tyłku Władka, czy też deprecjonując elity. W ten sposób, o Bracia moi bez wyobraźni, spowodujecie, iż wahadło historii zbyt odchylone odwróci się i da Wam kopa tak, że ani z tego socjalizm nie pozostanie, ani katolicki. Pozostaną wycięte drzewa jeno i łoś na pomniku. I to by było na tyle.
Dobrze byłoby najpierw wiedzieć, skąd się biorą “unijne” pieniądze i ile tak naprawdę otrzymujemy po odliczeniu tego, co wpłacamy, co tracimy na obsługę tych pieniędzy i w jakim stopniu korzystają z tych pieniędzy firmy zachodnie. Może się pan zdziwić… O tak nie ma to, jak prawdziwe elity w stylu ks Sowy, Mazgaja lub Mańka Janickiego. Sam smak!
Drogi Benaresie, stosujesz argumentację podobną do dawno niesłyszanego: “a w Nowym Jorku to Murzynów biją”. Jeżeli chcielibyśmy być wzorcem, to naszym obowiązkiem jest równać do najlepszych, a nie podpierać się tym, że jakaś jednostka ma gnój pod podeszwą. Krytykować mogę jednostkę, bo elita nic mi złego nie zrobiła, jako grupa, a w tej elicie można znaleźć się, jeżeli się coś pożytecznego dla narodu uczyniło (do elity zaliczamy i Mickiewicza i Wojtyłę). Przecież i po drugiej stronie są podobne do cytowanych przez Ciebie “egzemplarze”, członkowie niby “elity”, jak chociażby znana z wykwintności Pani Profesór Krystyna, która – mimo słomy w butach – jest znakomitą specjalistką od interpretowania prawa. Czy to, że absolutnie nie zgadzam się z jej publicznym zachowaniem, każe zanegować jej naukowe zasługi? Przecież, podobno, nie ma nic piernik do wiatraka. A wracając do tych nieszczęsnych pieniędzy. Nikt nas kijem do urn wyborczych w 1989 roku nie pędził, ani też do referendum akcesyjnego i wszyscy doskonale wiedzą, że chodzi o nasze pieniądze, tylko po co tak chętnie zechcieliśmy je szatańskim masonom oddawać? Czy po to, aby szukać kolejnego pretekstu do kolejnej rewolucji? Mało było jednej? Ludziom trzeba oferować i cele i świetlaną przyszłość, a nie ciągłe porównywanie do mierzwy. Czy obcowanie z Bogiem w trakcie Mszy Św. to najlepszy moment rozważania tego typu spraw? Ludzie są dobrzy i łakną dobra, a nie przypominania, jak nisko można upaść. Z pozdrowieniem.
Skoro pamięta pan 1989 rok, to dobrze pan wie, co się wtedy stało w kwestii socjologicznej: wmówiono ludziom, że istnieje jedynie słuszna postawa michnikowo-geremkowo-balcerowiczowa, a każdy kto się z nią nie zgadza lub choćby wytyka oczywiste błędy, jak choćby prof. Kieżun jest oszołomem. Każdy natomiast, kto się z tą linią utożsamia, należy do światłej elity, choćby nie potrafił zrozumieć czytanego tekstu, lub miał przysłowiową słomę w butach (pan to określił jeszcze bardziej dosadnie). W ten sposób konstytucja, której jednym z głównych twórców był Kwaśniewski, nie posiadający nawet tytułu magistra, uchodzi za konstytucję elit. Ludzie, nie przekraczajcie granic śmieszności. Bardzo dziękuję za pana wypowiedź, ponieważ znajduje w niej głos rozsądku, jakiego próżno szukać choćby we wpisach autora tego bloga.