Tak, z Benevento, co po polsku brzmi Benewent, w Kampanii. To taki region we Włoszech, kiedyś zdrowiutki i czysty, chociaż ze względu na Wezuwiusza trochę niebezpieczny. Współcześnie nie mam doń żadnego zaufania, od momentu, kiedy camorra zajęła się handlem odpadami, także radioaktywnymi. Zaczęli je zwozić z całego świata i zrzucać na tamtejszych wysypiskach śmieci. Doszło do tego, że używany samochód kupiony w Caserta należy przebadać licznikiem Geigera.
Dlatego zbity po pysku przez depresję z koronawirusa poczętą wylewam na pobliskim bagienku flaszki z tamtejszym winem. Pamiętam, przy okazji, oliwę z oliwek pędzoną z ropy naftowej i sprzedawaną do Polski, nie tak dawno temu i zastanawiam się, skąd przybywają jeźdźcy Apokalipsy. I pewne regiony zaczynam omijać szerokim łukiem.
Pałac królewski w Caserta – User Stanley-goodspeed on de.wikipedia / CC BY-SA (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)
W coraz gorszej czuję się formie. Niby wrodzona zdolność ostrzenia słów na żyletki gdzieś ginie zaplątana wśród spiskowych teorii. Wstaję rano pogięty, stawy pękają ze starości, głowa nie potrafi skoncentrować się na jednym zrozumiale wypowiedzianym zdaniu. W niczym nie pomaga z racjonalnym uporem wbijana do łba świadomość, że każde narodziny są bolesne, że to tylko na świat przychodzi kolejne Nowe.
Do tego starczy natłok wspomnień, bez ładu i składu. Jest i Caserta i taka jedna nadobna dziewczyna, która wtedy nie świeciła po nocach, kto wie, co z nią teraz? Jest i Neapol ze stosami śmieci przy drogach dojazdowych, Pompeje, Sorrento i Capri i tłumy ludzi, których imion za nic nie mogę sobie przypomnieć. Po co to wszystko było? Jaka z tego nauka? Czy w ogóle z życia płynie jakakolwiek nauka, bo niby kto miałby uczyć, a kto być nauczanym? Takie wylewanie wina na bagnie wspomnień. I to by było na tyle.
Leave a Reply