Śnieg padał przez ostatnie dwie noce, w dzień trochę topniał, w nocy dosypywało. Cristoforo świeżo z Białegostoku przyjechawszy z flaszką argentyńskiego Caberneta powiada, że w Mońkach strefa śniegowa się kończy, dalej jest już czarno, ale za to od Moniek do stolicy Podlasia ciągną wozy bojowe, czyli od nas patrząc jadą na Wschód bardziej, niż na Zachód.
Takie toć odwrócenie kierunków, co przy szybkich powrotach z Brukseli każe przypuszczać, że coś się niebawem rypnie i żadne Monte da Ravasqueira tutaj smaku nie poprawi. Żurawie nadal uporczywie przypominają o zmianie klimatu, psina Maniek budzi się w środku nocy szczekając zawzięcie, stara kotka ledwie dostrzegając miskę miauczy ciągle o nowe.
Za tym lub przed tym, jak kto woli, toczą się słowa, co uzmysławia nagle, że bez języka żaden smak nie miałby ścieżki swojej na strony bloga i że słowa jedynie decydują o naszym człowieczeństwie. Bez języka nie mielibyśmy żadnego znaczenia, wypada więc każde słowo ważyć stokrotnie po to, aby sensu nie rozmieniać na drobne. I to by było za tyle.
Szanowny Panie Andrzeju.
Jako stały czytelnik bloga “Zapiski…” posiadam niekwestionowane prawo do wyrażenia osobistej opinii (być może mylącej).
Ja sobie takich wpisów, jak dzisiaj, o wozach bojowych nie życzę. Przynajmniej w końcówce grudnia. Po pierwsze: daje Pan ewentualnemu wrogowi Najjaśniejszej konkretne namiary naszych szczupłych oraz niedoinwestowanych wojsk obronnych. Po drugie: to co Pan pisze (zakładam ze względu na powagę i autorytet gospodarza w tym blogu, że są to sprawdzone fakty), może ewidentnie wpłynąć na spadek konsumenckiego zaufania w spożyciu wina w naszym kraju.
Chyba nie byłoby dobrze, gdyby suweren znowu wybrał z rozpaczy do wigilijnego stołu flaszkę czystej wysoko-alkoholowej lub sześciopak piwa. Zakładam, że Pan również jako aktywny influencer polskiej blogosfery tego nie pragnie. Proponuję więc, małą korektę w tytule dzisiejszego artykułu: np. “Jadą wozy kolorowe na wschód”. Brzmi całkiem podobnie, a wydźwięk tekstu jest bardziej optymistyczny, tęczowy. Naród, być może sobie znowu przypomni kultowe przeboje minionych lat oraz dobre czasy, słuchając ponownie sielskich rytmów piosenki niekwestionowanej gwiazdy show biznesu, która niedługo będzie obchodziła jubileusz stulecia estradowej działalności.
Pozdrawiam
Aleś Pan, Panie CroqueMalin pojechał po bandzie. A już tęczę tutaj proponować? Taż ona jest be, a poza tym to symbol zupełnie obcy (tutaj wyjaśnienie), chociaż siedem praw Noego nie całkiem jest mi obce. Koleś mój pojechał parę dni temu do takiej jednej miejscowości, gdzie garnizon nasz stoi i załamał się, bo zobaczył wartownika w adidasach. A to podobno cywilna firma pełni tam służbę wartowniczą. I to by było…
Pozdrawiam
Niepokojące wieści przynosisz w przeddzień Świąt.
Chociaż oczywiście lepiej, by wozy jechały na Wschód, niż w przeciwnym kierunku.
Otóż wieść przyniósł z flaszką Cristoforo, ja zasię tylko użyłem jej jak swoistej literackiej kanwy. Zagłębiając się jednak w opary absurdu wygląda na to, że chłopaki jechali podbić stolicę Podlasia, ale nie wyciągałbym z tego zbyt dalekich wniosków. W końcu wzdłuż rzeczki Białki biegła granica z Wielkim Księstwem Litewskim, a oni to sojusznicy. Pozdrawiam