Wszystkie te nasze pisanki będą pozbawione zupełnie sensu, jeśli nie zostaną jasno określone zasady. A raczej, dopóki na flaszce nie znajdą się szczegółowe opisy tego, co pijemy. Przymierza się do takich rozwiązań KE, niektóre kraje wymagają więcej w przepisach narodowych, ale i tak nie wiemy, czego do flaszki dolano albo dosypano. Gdybyśmy znali każdy element, uzasadnienie znalazłyby nasze zachwyty, czy też potępienia. Na razie recenzujemy opierając się na intuicji, a sommelierzy wyczuwają sztuczność tylko wtedy, kiedy ich tego ktoś nauczył, a z taką nauką już gorzej, bo trudno jest przyznawać się wytwórcom do tego, że potrafią znakomicie skomponować podróbkę tradycyjnego i naturalnego napoju, a w dodatku za jedną dziesiątą ceny.
Jeżeli już nadchodzi to, co Harari nazywa erą przyjemności, to niech ta przyjemność powstaje uczciwie, oparta na jasnych kryteriach. Wychodząc z degustowania wina dochodzimy do wniosków uniwersalnych, a te wcale nie pomagają w odczuwaniu przyjemności i nawet obiecana nieśmiertelność nie zmieni faktu, że do tradycyjnie pojmowanej prawdy dostęp mieć będą w świecie przyjemności tylko ci, których na to będzie stać, a cała reszta (czyli 99,9999999) dostanie jej chemiczną namiastkę powstałą w laboratoriach i fabrykach. No i wtedy człowiek faktycznie zacznie udawać stwórcę (Homo Deus); tyle tylko, że stwórca taki nie będzie mieć nic wspólnego z Bogiem. Taka gra słów wynikła z nieznajomości istoty. Znów szamaneria słów, tym razem w wykonaniu przedstawicieli pokolenia kciuka.
Dopóki na flaszce nie napiszą, co w niej jest ukryte, dopóty najpiękniejsze rozważania najwspanialszych recenzentów w najbogatszych periodykach i w jak najgłębszych portalach pozbawione będą sensu, który pojawi się dopiero z odkrytą prawdą. Ta jednak dostępna będzie tylko wtedy, jeżeli zostanie uruchomione myślenie. Obawiam się jednak, że może już być za późno. Na szczęście są jeszcze na świecie i Jaś Kapela i Marian Piłka, a i słońce wstaje zupełnie radośnie i cieplej się robi, a pić i tak coś trzeba. Takim więc prawie radosnym akcentem kończę dodając, że to by było na tyle.
Leave a Reply