Obecność wina w sztuce i w obrzędach pozwala przypuszczać, że jest ono czymś więcej, niż zwykłym napojem wprawiającym w dobry nastrój. Na freskach Giotto w Kaplicy Scrovegni w Padwie (przemiana wody w wino), w mediolańskim Santa Maria delle Grazie, gdzie w trakcie Ostatniej Wieczerzy na stole widzimy naczynia z winem, czy też w Przeistoczeniu wino pojawia się, jako jeden z elementów sacrum, sfery, która życie człowieka wznosi, niekiedy uświęca i delikatną nicią wiąże każdego z nas z innymi ludźmi, chociażby poprzez tradycję.
Z jakiegoś powodu, ukrytego, właśnie, w zagmatwanej i pradawnej tradycji, to właśnie wino jest takim elementem, należałoby, więc, pochylić się nad nim i poszukać źródeł symboliki. Poza tym nie powinno nas wcale zdziwić, że rzeczywiste wino jest drogie i że tylko wybrańcy mają doń dostęp, jest, przecież, elementem sacrum.
Codzienność i współczesność to profanum, oderwane od tradycji, triumfujące w ramach rewolty mas, gdzie wszyscy mają równe prawa i podobne ambicje, dostępne praktycznie dla każdej zachcianki (o ile mamy na nią pieniądze). Handlowanie winem i marketing są częścią profanum, w którym mieści się, również, tak charakterystyczna w dniu dzisiejszym poprawność polityczna (powstała niegdyś, jako obrona równości i sprzeciw wobec dyskryminacji).
Otóż to, co w sacrum arystokratycznie nas podnosi, wywyższa, łączy poprzez tradycję z Bóstwem wymagając euforii wspomaganej winem, jest przez profanum spłaszczane, glajszachtowane, równość zawarta w dzisiejszym profanum, bowiem nie znosi odchodzenia od normy. Taka poprawność, jakże w laickim i demokratycznym społeczeństwie modna, nakazuje zwalczać wszystko, co jednostkę odrywa od rutyny i, tym samym, przeszkadza jej wypełniać zaszczytne funkcje mrówki w mrowisku.
Profanum współczesne, będąc koszmarnym przeciwstawieniem się sensowi człowieczego istnienia w społeczeństwie, jest, w istocie, nieustanną atomizacją każdego z nas i po to, aby to osiągnąć, stara się nam odebrać wszystkie, nawet najdrobniejsze możliwości rozmowy, odbierając przy okazji, używki pod pretekstem dbałości o nasze zdrowie.
Człowiek, zaś, po to, by być sobą, powinien łączyć umiejętnie sacrum i profanum. Zwykle robił to przy pomocy tradycji. Współczesność, jednak, to owa rewolta mas, których jedynym – hedonistycznym – celem jest nieograniczona konsumpcja (pamiętajmy, też, że masy nienawidzą tego, co dla nich niedostępne, czyli bogactwa). A że masy ze swej natury nie mogą być elitą, równają wszystko przejeżdżając walcem po wyjątkach.
Oprócz tego nie mogą być bogate, lansują, więc swoisty kult taniochy i ciągną w dół po to, aby wszystkim niczego przysporzyć jak najwięcej. Sacrum, więc trafia do dyskontów, a biedni ludzie wierzą, że nadal pozostaje wzorcem (więcej, jako takie zaczyna powoli wszystkich wkurzać, po co, bowiem, dążyć do czegoś, co nieosiągalne)…
Leave a Reply