WINO. Proste, nienadęte, pije się świetnie, chociaż dla zwolenników Bordeaux jest to burgundzki sikacz (Francja dzieli się na tych, co to tylko bordosy i na tych, co to tylko burgundy, a jak powiada Bernard Pivot, wszystkie te predylekcje zależą od miejsca urodzenia). My, co poza Francją, mamy ten przywilej, że bez żadnych z góry przyjętych uprzedzeń możemy cieszyć się jednymi i drugimi. Starożytny winiarski ród z Burgundii już tutaj zaczepiałem, tym razem jednak dam im spokój. W ogóle, ta bożolka to taki francuski stan wyjątkowy, kiedy to wszyscy narzekają pijąc i piją narzekając, a piją to, na co im kieszeń pozwoli.
W pierwszym nosie trochę gruszki, w drugim raczej niewiele, w trzecim wino pachnie winem i basta (i to jest w zasadzie największa wada tej bożolki, brak aromatu). Kolor jasny rubinowy, połyskliwy i klarowny, na ściankach bąbelki, łez brak. Wino trochę zielone, ciało chudziutkie, w nasmaku kwaśne wiśnie, bez tanin i goryczy. W śródsmaku nadal kwas i posmak bez fajerwerków. Dobrze wchodzi z pleśniawym serem, zaś znakomicie się równoważy w dniu następnym, kiedy to wszystkie kanty nikną, zieloność staje się krągłą maślaną bułeczką, a koncentracja uzyskuje znakomitość, więc wtedy je polecam.
Pasquier Desvignes Beaujolais Appellation d’Origine Protégée, rocznik 2014, w cenie 18,99 PLN za butelkę (0,75 litra), z marketu Biedronka, Białystok (czerwone wytrawne, szczepy: gamay). Wino butelkowane przez Pasquier Desvignes – Francja.
Ta butelka dostaje 40 punktów koali, czyli ocenę: 5* – bardzo dobre. WINO.