Viña Vereda del Rio Crianza Rioja Denominación de Origen Calificada, rocznik 2012, w cenie 39,00 PLN za butelkę (0,75), zakupione w sklepie firmy ViniTeranio (czerwone, wytrawne, szczepy: tempranillo, garnacha, viura). Wino produkowane i butelkowane przez – Bodegas San Martin de Abalos – Hiszpania. Ocena: 85/100 (bardzo dobre).
Zauważam, że często nasz gust zastępuje ocenianie, po ludzku – więc – mówiąc, jeżeli coś mi nie smakuje, sądzę, że złym jest i kiepsko oceniam. Parker, nie Parker, lecz dobrze byłoby nauczyć się obiektywizmu (nauczyć, bo nie jest on wrodzony). Punktami oceniać wartość i mieć odwagę napisać, iż mimo 100 przyznanych punktów wino nie smakowało. To tak na marginesie, który na szczęście wystarczająco szeroki i wszystko może pomieścić. Również moją Hiszpanię.
Ta zaś ma smak dziewczyny spotkanej w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia w Paryżu, kiedym to młody szukał ucieczki przed codziennością życia dorosłego. Z Hiszpanii panna była, chociaż nie Hiszpanka; więcej, gdybym ją tak nazwał, w pysk dostałbym natychmiast, bo z Eibar do Francji przybyła, z kraju Basków, a Hiszpania budziła w niej jedynie wspomnienia frankistowskiej Guardia Civil. Bo taka to jest ta Hiszpania. Tyle w niej wszystkiego, a każde ciągnie we własną stronę.
Wiele lat później, już w Polsce, los zetknął mnie z Katalonią i jej problemami i jakoś tak zobaczyłem w Katalończykach rozpalone oczy mojej paryskiej dziewczyny z Eibar, które wracają do mnie od czasu do czasu, także kiedy staje przede mną butelka Riojy, Txakoliny, czy Prioratu. Potem stawałem się coraz starszy, dopuściłem do siebie blogerskie pisanie o winach, jako pretekst literacki raczej, aniżeli fachowe rozważania; wspomnienia drążyły we mnie dziurę, jak w starej dziupli, a Hiszpania jak bukiet nie wyłącznie kastylijski, bo złożony z kwiatów z każdego tamtejszego zakątka, wypełnia moje myśli, mimo że sił już we mnie nie ma, by ją na żywo odnaleźć. Patrzę niekiedy długo na numer telefonu w Eibar (dzisiaj wszystko znajdziemy w wyszukiwarce), zamykam oczy, myślę i wyłączam komputer.
Potem jak oszalałe flamenco pojawiło się zaproszenie do hiszpańskiej uczty, które przyszło ni stąd, ni zowąd w postaci poczęstunku od ViniTeranio i wspomnienia jak drożdże zaczęły pracować na zacierze z lat minionych, co nie wiem, dokąd może mnie doprowadzić.
A teraz wino: Viña Vereda del Rio Rioja D.O.C Crianza od producenta Bodegas San Martin de Abalos, niewielkiej rodzinnej wytwórni z regionu Rioja, które zbudowano z trzech szczepów: tempranillo (80%), garnacha (15%) i viura (5%). Ciekawe w nim jest dodanie właśnie viura (w Katalonii, skąd – prawdopodobnie – pochodzi, nazywany macabeo), stosowanego w produkcji białej Riojy, a tutaj wykorzystanego po to, by spiąć i zgasić sprzeczności, a także stonować kolor, dodając – przy tym – kwasowości, co odświeżając przysparza charakteru.
Barwa intensywnie wiśniowa, aromat jeżyn, truskawek i sfermentowanych wiśni, a w trzecim nosie tytoniu. W nasmaku kwasowość wiśni na młodych truskawkach, w śródsmaku odrobinę gorzkiej czekolady i wanilia z beczki, chociaż beczka nie narzuca się zbytnio. W trzecim nosie aromat bardzo intensywny. Posmak średni ziołowy, trochę jakby mięta. Owoc średni, koncentracja średnia.
Drogi Koala,
Wysoko pan ustawia czytelnikom poprzeczkę swoimi komentarzami na blogu.
Już w połowie tekstu ciągnie by ponownie sięgnąć np. po dyskietkę z filmem Carmen -Vicente Aranda http://www.eyeforfilm.co.uk/review/carmen-2003-film-review-by-rebecca-naughten,
no i oczywiście po wino do towarzystwa, przepraszam najmocniej, do degustacji.
Z drugiej strony, w myśl tego, że nie wszystko złoto w szklance pływa, aż strach pomyśleć jaki będzie finał tej pańskiej “hiszpańskiej, frywolnej miłości”, gdy kolejna być może partnerka zawiedzie obrobinę zaufania.
No cóż, artystom wolno wszystko. Gdy trzeba, to nawet walnąć w mordę mogą bez konsekwencji, a i wino piją szklankami, i to jednym haustem.
Dla mnie wina, które dojrzewają tak długo zajeżdżają mocno przepracowaną beczką i tego po prostu nie można akceptować w żadnym winie, nawet hiszpańskim z Riojy.
O dziwo, w tym winie tej beczki prawie wcale nie odczułem. Też beczki nie lubię. Pozdrawiam
Celem dłuższego okresu starzenia jest stabilizacja wina (w skrócie), nie zaś dodawanie mu smaku drewna. Rozumiem, że według kryteriów stosowannych przez enologa wytwórni, Viña Vereda Crianza potrzebowała aż 15 miesięcy by osiągnąć swoją pełnię. Moja prywatna opinia jest taka, że każdy może i powinien osobiście dokonywać pomiaru jakości degustowanego wina, według starej maksymy: pij co ci smakuje i opowiadaj o tym innym, pod warunkiem oczywiście, że odważyłeś się … najpierw spróbować.
Pozdrawiam