Tak dawno nie pisałem, że zapomniałem liter na klawiaturze. Kiedyś niejaki Tim Atkin doradzał tworzenie historyjek wokół napotkanych flaszek, ale jest to, jak wszystko, odpowiednio uwarunkowane. Nie będę do znudzenia powtarzał, że zainteresowanie winem jest zjawiskiem związanym z tłustą kotowatością (tutaj spojrzała na mnie z wyraźną pretensją moja kotka, świeżo przybyła z deszczowego krajobrazu). Chude koty myślą uporczywie o jakiejkolwiek myszy, a nie o wyrafinowanych łyczkach w towarzystwie bachantek.
A więc trzeba być literatem, lub literatą, aby pisać o czymkolwiek. Tymczasem świat pełen jest informatycznie oczytanych prostaków, którym wydało się, że znajomość html to to samo, co umiejętność śpiewania w czterech oktawach. Rzecz nie tyczy tylko winnych flaszek. Tak jest ze wszystkim. Ośmielę się zauważyć, że takie prostaków mniemanie jest źródłem całego zła we współczesnym świecie. Gdyby ten pozostał przy tradycyjnych podziałach, mabuć cierpienie byłoby mniej nowoczesne, a przynajmniej byłoby go mniej, bo zanadto naprężona ambicja też ból powoduje tak prawie, jak zatwardzenie, czy nerkowe kamienie.
Nie mam przy tym wszystkim żadnej melodii, iżby coś mądrego w winnej materii spłodzić. W ogóle płodzenie stało się dla mnie dość dawno temu wysiłkiem. Męczy mnie już samo świata obserwowanie i jedyną nadzieją w dniu dzisiejszym są dla mnie koty, psy i bociany. Wina zaś piję coraz mniej powodowany nadmierną kwasowością, co to refluks wywołuje z kaszlem i dusznościami.
Leave a Reply