Dawnom nie publicyzował oddawszy się tropieniu win różnych – na razie we Włoszech – co wraz z późnosierpniowym upałem wymęczyło mnie okrutnie. Kiedy więc przybył do mnie napity koala okrakiem na flaszce najgorszego merlota z sieci (bo i najtańszego) siedzący, który tako do mnie rzekł czkając co drugie słowo: “Widzenie miałem, jakem koala, żeś kiep nad kiepy w kiepskiej oprócz tego szacie. Od trzech z górą lat szukasz formuły, która przed tobą przecie jak na talerzu leży. Oślepłeś pan zatem, panie kiep, pusty masz łeb całkiem jak cep. A lubię czepiać się jak rzep, więc panie kiep zarabiaj na chleb. A jak nie umiesz, to puknij się w łeb.”
Trochę mnie to zamurowawszy, koalę jednak zdołałem był dobrze poznać. Nie tylko takich kwiatów można się po nim spodziewać. W końcu to wspomniane i ambitne zwierzątko podpuściło mnie kiedyś i kazało zajmować winem; mnie, com nie miał o tym zielonego pojęcia. Kazało się uczyć i stawiać czoło przeciwnościom sieci, nie tylko winnej. To przez koalę blog ten powstał na chwałę i pohybel, jak powiada znajomy prezes. Popatrzyłem pijanicy głęboko w oczęta, tam jednak mgła jeno zrodzona z nadmiaru merlota i puste źrenice wymagające pomocy samego prezesa Brzóski. Do czego zatem doprowadzić może nałóg? A w końcu nie tylko polityka jest nałogiem (chociaż polityków nikt nie nakazuje leczyć). Koala tymczasem drżał w dłoni mojej z podniecenia, co widoczne stało się w nadmiarze na jego porciętach, ja zaś nie będąc nawykły do harców lgbt ze zwierzakami, natychmiast bidulę puściłem zrzucając na podłogę.
I to wydarzenie poczęło w mózgu moim, a raczej w tym, co z niego na starość pozostaje, zmiany, które stopniowo zmieniają oblicze otoczenia i ziemi mojej. Rodzi się nowe, a z nim inne czynniki ryzyka powodują łzawienie spojówek. Czuję się jak Boris Johnson przed otrzymaniem kopniaka albo jak nornica złapana na gorącym uczynku zjadania plastikowej drukarki. Albo jak… lepiej nie będę wymieniał, aby nie narazić się na paskudne utyskiwania pisiorków-wisiorków w przypadkach nagłych napadu prostaty. Czas wymaga ode mnie zmiany, wyruszam więc za pijanicą koalą w świat, w którym i piwnice, i beczki. A co z tego wyniknie? Nie wiem i nie zamierzam zgadywać. Martwcie się, Szanowni Czytacze, sami. Suweren może pomoże. I to by było na tyle.
Leave a Reply