Do Quinta do Vallado w Biedronce wraca się, bo jest to resztka winnej nadziei w Powiatowej w wakacje 2018 roku. Vallado może przypominać nieco potwora z Loch Ness, pojawia się tam, gdzie kończą wyobraźnia i pieniądze, czyli wtedy, kiedy bloger resztkami sił uderza łbem o ścianę rzeczywistości potrzebując smakowych podniet, by przeżyć kolejne miesiące. Wypada sobie zadać pytanie: po co? Jeżeli tylko po to, by pisanie budowało w jego życiu jakąś dyscyplinę, to nie warto. Tych „nie warto” pojawia się coraz więcej, pytanie o sens pisania w tym blogu (i nie tylko) zadaję sobie coraz częściej, a i odpowiedź jest ciągle taka sama. Po prostu nie warto.
O Paço do Monsul pisałem już ze cztery razy, nie zawsze całkiem dobrze, patrz Paço do Monsul, w wydaniu 2012 (o tamtym winie nie wypowiedziałem się najlepiej, smakował mi kiedyś bardzo rocznik 2011).
Tutaj zaś suknia ciemna z fioletem kardynalskim na kołnierzu, średnio przejrzysta, zaś pod suknią młode i wyraźnie doświadczone ciało, mocne i okrągłe. W tym ciele są i atłasowa skóra i wola życia bez granic. W nosie czerwone owoce o sporej intensywności, aronia w tle i nuta lukrecji, w trzecim nosie dym z ogniska. Struktura solidna, usta pełne, koncentracja bardzo dobra. W nasmaku lekka gorycz, taniny jednak nie szczypią za mocno, w śródsmaku sytuację równoważy czekolada, posmak mocny średnio długi. Tłustawa atłasowość ciała dodaje powagi. Więcej niż smaczne, a przy tym owiane tajemnicą: skąd w Biedronce takie wina za małe pieniądze?
Vallado Paço do Monsul Douro Denominação de Origem Controlada, rocznik 2016, w cenie 19,99 PLN za butelkę (0,75), zakupione w markecie Biedronka w Skierniewicach (czerwone wytrawne, szczepy: tinta roriz (tempranillo), touriga franca, touriga nacional). Producent: Quinta do Vallado – Portugalia. Ta butelka dostaje ode mnie 92 punkty.
Leave a Reply