Chociaż najmądrzejsi nie wiedzą, czy i jaki on będzie. Wszystko wywróciło się na nice, nasz świat pozostał sam i przypomina pustą rękawicę, w której mgła i jakieś wiatry jeno. Usilne doczepianie starych sytuacji i kategorii do nowej rzeczywistości możliwe będzie dopiero, kiedy ta rzeczywistość się wyłoni, ukształtuje, zastygnie. Teraz pozostaje wyrażać pobożne życzenia. Winorośl z pewnością będzie dawać plony przez jakieś najbliższe lata, nie zaryzykuję stwierdzenia, przez ile, chociaż to, co z niej zrobią, jeśli zrobią, wcale nie jest takie pewne.
Absolutnie szarą od całodziennej mgły depresję być może okrasi czerwienią planowany Ezimit Vranec z Biedry. W czwórkę Sylwestra spędzę, z żoną Anną, kotką Zivką i psem Maniusiem i, szczerze pisząc, zawsze się mi takie celebracje marzyły. Dawno przestały bawić rytualne spotkania po to, aby setki razy powtórzyć taki sam dowcip, czy bigosem ochlapać ciotkę, dzisiaj wzbogacone prawie rytualnym wzajemnym zakażaniem wszystkich po równo. Taki poker z Panem Bogiem, który już dawno karty oznaczył. Głupota bezdenna, brak empatii i jakiś kosmicznie nie do pojęcia optymizm każą wszystkim zbierać się w stadzie po to, aby rozprawiać nad losem, co to od nikogo nie zależy.
Tyle to będzie więc życzeń, w końcu nie wiem, czego życzyć i jasno stwierdzam, żem nie spodziewał się, że czasów takich dożyję. Nie ma absolutnie znaczenia, czy odejdziemy z godnością, czy pokręceni w depresjach. I tak nikt tego mierzyć nie będzie. Pozostaną cienie w jaskini Platona, zatem wyłącznie dla nich oddycham i jakieś słowa piszę. Wszystkiego, więc, Najlepszego!