Czasami sprawy przybierają dobry obrót, cytuję Kubę Strzyczkowskiego (takiego samego, chyba, jak ja bumera, no prawie bumera, brakuje 7 lat ), trzeba tylko mieć cierpliwość. Po mrozie zawsze przychodzi deszcz i ślizgawica, potem ociupina słońca, po poszczepiennych NOPach przypływy euforii, a co za tym idzie orgazmy wielokrotne z radości, że jeszcze żyjemy.
Kieszeń powoli napełnia się i może wysupłam na jakieś Aglianico. Ministerstwo Sprawiedliwości skraca terminy wypłat cierpliwym tłumaczom z roku do sześciu miesięcy, żyć zatem, nie umierać, może jakieś pieniądze dostanę na Święta.
O polityce nie będzie, straciłem zupełnie ochotę i zainteresowanie. W telewizji oglądam tylko kanały z kucharzeniem, no i seriale Netflixa. Morozowski, który w moich preferencjach się ostał, denerwujący jest w ciągle taki sam sposób, co męczy, zwyczajnie męczy.
Potem przyjdzie wiosna. Jeszcze tylko dwa miesiące, a cóż to jest w porównaniu z odsiadką Komendy. Będą nowe wina, jakieś postaci zjawią się w tle, albo na horyzoncie, ktoś znów zechce bumera w konia zrobić i tak dalej. I tak dalej, samo życie, a przecież czasami sprawy przybierają dobry obrót.