Ciągle czuję się winny, a to w dwóch znaczeniach – nasycony winem i odczuwający winę. Tę zaś odczuwam dlatego, iż nie powtarzam tutaj nieustannie mantry parkerowskiej (patrz standardy Parkera) odnoszącej się do winnych recenzentów: „Recenzent wina reprezentuje klientów”. Tylko klientów i dlatego ma prawo i obowiązek pisać tak, jak czuje, nie tak jak mu zobowiązania wobec dostawcy wina nakazują. Stąd dobrym jest objawem różnorodność opinii na temat tego samego wina, a nawet opinie przeciwstawne, gdyż świadczą one o różnych odczuciach smaku i różnych umiejętnościach literackich każdego z recenzentów.
Nie należy, więc, przejmować się tym, że opinie są różne, jako że wino różnie opisane przez różnych autorów, a autorów jest wielu, jest przede wszystkim winem interesującym, co powinno skłaniać każdego ciekawskiego do osobistej degustacji. Jeżeli natomiast o jakimś winie nie piszą, doradzałbym nie kupować, nie warto bowiem nad nim zastanawiać się, słów na wiatr rzucać, pieniędzy wydawać.
Kończy się seria lidlowska, a także wina z Faktorii Win, pojawiła się nowa oferta win portugalskich i hiszpańskich w Owadzie i o niej będę stopniowo pisał, jako że trochę tych win tamże zakupiłem. Coraz jest cieplej, drzewa coraz piękniejsze, ludzie – jak zawsze – tacy sami, a więc, czy Brexit, czy nie, żyć trzeba i warto, co z dość radosnym uśmiechem wszystkim przekazuję. I to by było na tyle.
Leave a Reply