Daruję sobie rozważania na temat nieuniknionego subiektywizmu opinii, a mierzenie smaku jest zawsze opiniowaniem, jako że nie ma wzoru ciało+kwasowość+taniny = określona liczba punktów. Znany góral Guia z Pienin zbiera się co jakiś czas z kolegami, a jest ich wielu, chyba ze dwudziestu i po wypiciu flaszki (a jakie to tam picie, jeśli ich dwudziestu na flaszkę) wyciągają średnią, a moim zdaniem średnia taka odnieść się może tylko do konkretnie wypitej flaszki, nie wszystkich z danej etykiety i stanowią: temu damy 87 punktów. Góral Guia z Pienin to komisja, a te zawsze mają rację.
Więcej dystansu do tego, co nas otacza. Picie wina nie jest religią i nie czuję się wcale powołany do tego, żeby bałwochwalczo pokazywać, że coś, co ja wskazałem, jest prawdziwe i najlepsze. Od takich wskazówek jest Prezes, któremu wydało się, że wie, co czterdziestu milionom potrzebne.
Zygmunt Szczotkowski / Public domain
Zawsze dopisuję przy punktach, że tyle daję tej właśnie flaszce, com ją wypił. Nawet jeśli Parker dał komuś 98 punktów, to nic to dla mnie znaczyć nie będzie o tyle, o ile do punktowanej przez Parkera flaszki nie mam dostępu, a punktować powinno się tylko to, co każdy z publiki może spróbować i skonfrontować. W końcu tutaj blog jest, raczej prześmiewczy, bo bawi mnie napuszona powaga, z jaką do prawd objawionych podchodzi winny szarak u autorytetów szukający potwierdzenia, że w ogóle coś warto. Ciekawe zresztą, że faktycznie mądrzy i rozsądni unikają punktowania, jak ognia, bo wiedzą, że tak dokładna miara może być tylko bałamutna (patrz, chociażby, Winicjatywa).
W kółko powtarzanie mantr powoduje zmęczenie materiału; grobowo milcząca zgoda nad wszystkim, co inni napiszą prowadzi do uwiądu. Nie ma obiektywizmu, a tylko spór wielu kształtuje wartości. Punktowanie w moim wydaniu ma prawo dawać i 100 punktów, jako że każda flaszka, którą wypiłem o tyle lepszą od innych będzie, o ile zostanie faktycznie wypita, więc jak ją mogę porównywać do recept komisji górala Guia z Pienin? A że to wygłup? Kpina, jątrzenie, czy podpuszczanie?
W końcu to mój blog jest, nie katalog, a pijąc i punktami nagradzając zachęcam do porównań, czyli do rzeczywistego wypicia i własnych odczuć artykułowania. Bez podpierania się opinią jakiegoś górala. I to by było na tyle.
P.S. A tak w ogóle i w szczególe to proponuję przy każdej mojej punktacji odejmować 10 punktów. To taka tolerancja na egzaltację.
Leave a Reply