Pierwsze smutne wspomnienie: 11 listopada odszedł gdzieś tam jeden z aktywnych uczestników winnych degustacji, dzięki któremu, a zwłaszcza dzięki jego emeryturze, tyle wina wypiłem i tyle słów wydobyłem, aby zaistnieć w tym blogu. W 2013 roku, kiedym blog tworzył, degustowaliśmy w czwórkę: Teściowa, Teść, Małżonka i ja. Potem odeszła Teściowa, teraz dołączył do niej Teść, pozostaliśmy we dwoje na dobre i złe, kto wie, na jak długo.
Drugie smutne wspomnienie, a raczej stwierdzenie o tym, co nas otacza. Trudno pić jest w dzisiejszym świecie i to z powodu debili, którzy nami rządzą, lecz również z powodu tego, że i wśród nas jest coraz więcej idiotów. Zmiany w mózgach pokolenia kciuka zdają się być nieodwracalne, nie widzę cienia nadziei w tym, że wielu młodych instynktownie się przeciwstawia głupocie, jako że tej zniszczyć nikt nie zdoła. Z powodu rozhisteryzowanych dyktatorów i z powodu rozhisteryzowanych, aczkolwiek politycznie poprawnych bab, które wszędzie wietrzą macanki.
Trzecie zaś równie smutne wiąże się ze wszystkim. Wystarcza iskra w głupio zasłyszanej wypowiedzi, w nieprzemyślanym komentarzu, podmuch wiatru i mżawka na czole. Otóż na Fejsbuku jeden z dzielnie śledzących moje wpisy skomentował, że gówno to jest nie marketing, jako że tytułu (który zresztą wcale tytułem nie jest) nie idzie zrozumieć. Ręce mi wzdłuż kolan opadły i stwierdzam, że kciuk faktycznie przejął władzę. Jaki sklep? Jaki marketing? Debilizm rozhisteryzowanego dyktatora nie jest żadnym zagrożeniem w świecie, gdzie wszystko wszystkim kojarzy się ze sklepem i pieniędzmi. Obawiam się jednak, że nawet najdzielniejsza Lampercica z tym nie wygra.
Leave a Reply