Gdyby spodziewał się ktoś po mnie, że zajmę nagle pozycję, zawiedzie się srodze i nie dlatego, że – w zasadzie – oportunistą jestem i, w ogóle, wygodniej pozostawać na uboczu, lecz po prostu, uważam, że żadna ze stron nie ma najmniejszej ochoty reformować, a nam reformy są potrzebne, jeżeli poważnie traktujemy Rzeczpospolitą. Ani też, nie będę starał się szukać rozwiązań, nie po to jestem, wielu jest mądrzejszych i młodszych. Ja chciałbym dożyć czasów, kiedy to proporcje się zmienią i nagle w 80% populacji pojawią się rzesze osobników zasobne i szczęśliwe, o czystych kołnierzykach i chłonnych umysłach, rzucające się na wina wszelakie nie w dyskontach, lecz w zwykłych winiarskich salonach. 80% Polaków sączących Pomerola i swobodnie dialogujących przy stołach kwadratowych, okrągłych, owalnych, czy jakie tam jeszcze znaleźć można.
Na razie skaczą sobie do gardeł niczego nie rozwiązując, lecz – przecież – o to chodzi. Im głośniejszy konflikt, im piskliwsze i bardziej przenikliwe wrzaski, tym bardziej zapominamy o faktycznych problemach, zagubieni wśród głosów, co jeden to lepszych. W jazgocie gawiedzi niknie myślenie, marzenia o Eldorado, które – jak złoty róg – mieliśmy już i zgubiliśmy, przysłaniają nam zdrowy rozsądek i byle cwaniak robi nam wodę z mózgu, obiecując każdemu państwowy etat, lub – chociaż – zasiłek. Jeżeli, zaś, tego nie ma, cykliści są winni i wegetarianie (jako że żydami jesteśmy już wszyscy).
Oprócz tego w Lidlu, jak to w Lidlu. Co dobre było, nadal jest dobre, Allini Prosecco Superiore z Oderzo trzyma fason, o Primitywie z Mandurii, tym razem, dobrze nie napiszę, erotyzując piłem – bowiem – zwykłe, nie rezerwę, na półce dla biedaków standardowe zestawy z nieśmiertelnym (mnie ono smakuje) Montepulciano d’Abruzzo i wszystko nastraja rewolucyjnie raczej, chociaż nie w stylu partii Razem (tam, bowiem, zupełnie jak w Peace, jen nestydí se předků). I to by było, na razie, na tyle.
Dotarłem tu via Winicjatywa.
Nie lubię takich wpisów.
Umywasz ręce i udajesz estetę, by nie rzec “świętego”.
A zarazem nie masz pojęcia, czym jest polityka. Jest agonem, mniej lub bardziej z fajerwerkami.
“Na razie skaczą sobie do gardeł niczego nie rozwiązując, lecz – przecież – o to chodzi”.
Absurd. Dużo się rozwiązuje. Bardzo dużo.
Żeby reformować, trzeba mieć wizję, co chce się zrobić. A czyż przez ostanie 8 lat umiłowany i jedynie słusznego premiera Tuska nie wmawiano nam, że jak ktoś ma wizje to powinien się leczyć i ważne jest tu i teraz? Zresztą świetnie podsumował to Tomasz Lis, co przypomniał mu Kukiz w jego programie: [www.youtube.com/watch?v=4jnjbKjBbA8]