Reakcja na mój ostatni tekst w postaci komentarza: “jest tym, czym chcę, by było” wskazuje wyraźnie ścieżkę, którą należałoby iść dalej. Komentujący ma absolutną rację, lecz jednocześnie stwarza problem. Spotkanie mojej własnej woli z sytuacją obiektywną zwykle jest zderzeniem i rodzi frustracje, czyli po mojej stronie agresję, złość, że świat nie odpowiada moim wyobrażeniom. A spowodowane to jest tym, że subiektywna słuszność zderza się z obiektywną bezdusznością.
Sieć powstała jako miejsce spotkań w określonym celu, a nie jako teatrum próżności każdego z osobna. Spotkania takie w utylitarny sposób to nic innego, jak handel, ale rozumiejąc naturę Sieci można ten handel dalece ucywilizować i z wymiany przeistoczyć w rozmowę. Rozmowę, czyli dialog. “Jest tym, czym chcę, by było” jest monologiem. Taki nie potrzebuje obecności w Sieci, zupełnie dobrze obywa się bez innych ludzi. Moje chcę zamieni się w rozumiem i chcę rozmawiać i wtedy uniknie frustracji, której bicz chłoszcze, kiedy społeczeństwo nie spełnia naszych oczekiwań.
Udana realizacja własnej woli wymaga zrozumienia i akceptacji zastanych struktur, ewentualnie zmieniania ich wspólnie z innymi, nigdy zaś przeciw komukolwiek. Tutaj pojawia się wino jako katalizator porozumienia, czyli dialogu. Biesiadujemy z innymi, picie samotnie jest objawem choroby i biesiadujemy nie po to, aby mieć przyjemność wyłącznie ze smaku, czyli dla samego picia. Biesiadujemy po to, aby rozmawiać. Tworzenie nie wynika z chęci opisu flaszki i smaku w niej zawartego, lecz z chęci uczestniczenia po to, aby przełamać samotność, której natura zawarta jest właśnie w komentarzu: “jest tym, czym chcę, by było”. I to by było na tyle.