To dotarło do mnie jak iluminacja, w łeb uderzyło, szyją zatrzęsło, spowodowało wybuch kaszlu w środku nocy, na który żaden syrop nie chciał pomóc, jak – bowiem – pomagać, jeśli nie bakterie to, ani wirusy, nerwicy zaś, albo uczulenia na współczesność uleczyć nie idzie, więc z tym sobie tak po prostu poradzić nie mogę. Chyba będzie ze mną usque ad usrandum i powinienem się z tym pogodzić. Myśli, natomiast, za każdym odkaszlnięciem odrywając się od tchawicy wpadały gdzieś w czeluść płucną i wąsiskami drażniły budząc i denerwując, a co jedna to głupsza, bo misie na starość zwyczajnie głupieją (co sugeruje, iż kiedyś bywały mądrzejsze). Jeżeli postępujące głupienie dotyka wszystkich i łączy się z określonymi procesami zachodzącymi w starzejących organizmach, to – biorąc pod uwagę średnią wieku wśród naszych polityków – czarno widzę, chociaż nie chciałbym wcale, by koala stał się kolejną Pytią, czy inną Kasandrą.
Policzyłem sobie, że pijąc jedno wino z dyskontu raz na dwa dni wydaję w takim dyskoncie w tygodniu mniej więcej 60,00 PLN, wdając się potem w pseudo społeczne dywagacje i nerwicując niepomiernie. Takie picie obraca w kółko wokół i wokół w kółko te same smaki, lub ich niedostatek i w niczym nie rozwija, a ciągle łbem o mur niespełnionych doznań bijąc, jak bramkarz Tacconi mózgu się wyzbywam, coraz szybciej do seppuku zbliżając. Uznałem, więc, że czas z tym skończyć, a wyjście z impasu wskazał (nie po raz pierwszy zresztą ) Mistrz WB z Winicjatywy, tym razem przy okazji jubileuszu firmy Festus recenzując Priorata. Przeliczyłem szybko wydawane pieniądze i między atakami kaszlu nocnymi zakupiłem w sieci butelkę Priorata wspomnianego, o której niebawem napiszę. I tak raz w tygodniu wypijać będę jakieś przykładowe wino (zwykle wskazane przez Winicjatywę, onać bowiem alfą i omegą pozostaje) porównując własne doznania z tym, co mądrzejsi ode mnie napisali.
Wiosna idzie, Misiu, pora otrząsnąć się, uciec od głupoty korzystając z pomocy mądrzejszych i wrócić do sarenek i żurawi, a także do normalności, bo wino jest najważniejsze. I to by było na tyle.
“Policzyłem sobie, że pijąc jedno wino z dyskontu raz na dwa dni wydaję w takim dyskoncie w tygodniu mniej więcej 60,00 PLN?.
Mocno zaniżasz wydatki tygodniowe. W miesiącu uzbiera się już całkiem spora suma:)
Ale w pasji tak jest.
Mojej Małżonce, kiedy kupuje kolejną parę butów (wczoraj kupiła piękne obuwie – i równie piękne pudełko na obuwie – zatrzymałem sobie, bo na wieczku jest urokliwa grafika Wenecji) wydaje się, że płaci za te buty trzy razy mniej niż w faktycznie:)
A mnie kuszą wiosenne felgi do Alfa Romeo mojej Małżonki. Kosztują tyle, co niestety, moja miesięczna pensja.
Włochy są obłędne.
Co do wina, to wczoraj, za Twoją dobrą i zarazem sentymentalną oceną piliśmy z Klaudią Macon – miała imieniny. Dziękuję – rzeczywiście, bardzo dobre wino.