Winey.pl

  • Home
    • Polski
    • Français
    • Italiano
    • Castellano
  • English
  • Polski
  • Français
  • Italiano
  • Castellano
  • Privacy
    • Prywatność
    • Confidentialité
    • Privacy
    • Privacy
  • Contact
    • Kontakt
    • Contact
    • Contatto
    • Contacto
  • Polish Blogs About Wine

Najtańsze na świecie wina kupowane u producentów

12 July 2015 by Andrzej Szadkowski 8 Comments

Najwyraźniej gwiazdy ustawiły taką konfigurację, w której to portugalski producent z Ribatejo przysłał do mnie (bezpośrednio) ofertę pokazującą ceny FOB niektórych win w Portugalii (w regionie Ribatejo, gdzie duże nadwyżki produkcji wywołują niskie ceny sprzedaży u producenta) oraz, prawie jednocześnie, znalazłem w winnej sieci znakomity tekst o cenach win (Design, Wino i Sztuka).

Z natury rynku i w ogóle wszechrzeczy w dyskontach wielkich win nie ma, byłoby to bowiem sprzeczne z ideologią docierania do masowego klienta (polityka sumowania niskich marż w sprzedaży masowej gwarantująca potężny zysk). W dyskontach kupić można wina masowe, przemysłowe, jak ja to nazywam z uporem maniaka, winiawkę.

Wielkie wina nie mogą mieć małych cen. Taka oczywista oczywistość posiada, jednak, swoje ale… Wielkie wina mogą kosztować mniej, lub więcej – w zależności od tego, ilu pośredników wystąpiło w łańcuchu sprzedaży. Z tego prosty wniosek, wielkie wina będą drogie, lecz ciągle najtańsze, u samego producenta. Pomysł skatalogowania na blogu takich producentów po to, aby uprościć zainteresowanym ścieżki dostępu, jest pomysłem dobrym, mocno nacechowanym miłością bliźniego (można to też nazwać altruizmem), sam się nad tym zastanawiałem i zastanawiam, chociaż nie rozwiązałem jeszcze zagadnienia: co ja z tego będę miał? Otóż, jeżeli ktoś już wie, że najtaniej można kupić u producenta i będzie w tym kierunku zmierzał, to jego głowa mieści w sobie odpowiednią dozę oszczędności i na nikogo nie będzie chciał, dodatkowo, łożyć. Udostępniając, więc, linki uzyskam jedynie większa liczbę odwiedzających, niewspółmiernie zwiększając wkład własnej pracy. Mogę, ewentualnie, powstały katalog umieścić w płatnej części bloga, doświadczenia moje – jednak – są tutaj negatywne.

Gdybym, jednak, chciał wystąpić jako pośrednik, musiałbym stać się swoistym terminalem sklepu internetowego, czyli pobierać opłatę za towar z moją marżą (dajmy na to mityczne 1 €) i natychmiast jako ja płacić producentowi tyle, ile trzeba podając adres wysyłki do klienta, który mi zapłacił. W zasadzie proste, niektórzy już to robią, rodzi to jednak określone konsekwencje prawne związane z ryzykiem. Kto odpowiada za towar nietrafiony, za zwroty, za zaginięcia? Oczywiście ten, kto pobrał pieniądze od klienta, czyli ja, producent natomiast nie ponosi żadnej odpowiedzialności, kontrahentem bowiem jest pośrednik, tylko pośrednik. Brać takie ryzyko na siebie za 1 €? Nie warto. Pozostaje, jeszcze, otwarcie własnego sklepu internetowego z towarem bezpośrednio od producentów, z własną polityką cenową, ale to już zupełnie inna melodia, inny kapitał i prawne pułapki. Zresztą na to nie mam, zwyczajnie, pieniędzy.

Dlaczego w Polsce cena detaliczna wina, poza dyskontami, jest tak wysoka? Odpowiedź jest prosta: wysokie są koszty sprzedaży takiego wina. Postaram się to jasno wytłumaczyć, gdyż w przywołanym przeze mnie tekście autor trochę się nad tym prześlizguje, co wynikać może z ideologii, lub z niedopatrzenia. Mały importer kalkuluje swoje miesięczne 3000 złotych powodowany kosztami, które ponosi. Mogę to opisać prościej na przykładzie tłumaczeń. Teoretycznie jedna strona tłumaczenia kosztuje 20,00 PLN. Jeżeli raz w miesiącu przychodzi do mnie klient, a ja pracuję na czarno, to biorę od niego 20,00 PLN i mam obrót-zarobek miesięczny w wysokości 20,00 PLN (przyjmując, że nie mam żadnych kosztów). Aby funkcjonować legalnie powinienem zarejestrować działalność gospodarczą (moja nie jest działalnością nową), a więc powinienem mieć miesięcznie 1.100,00 PLN na opłacenie ZUS. Ten sam klient, który zamówi u mnie jedną stronę tłumaczenia i będzie jedynym klientem w miesiącu, powinien – w zasadzie – zapłacić 1.100,00 PLN za stronę po to, abym ja wyszedł na zero. Musiałbym zrobić 55 stron tłumaczenia po to, aby uzyskać przy cenie jednej strony 20,00 PLN kwotę, która pokryje ZUS. Nie wspominam innych kosztów. Nie jestem importerem wina, domyślam się jednak, że taki importer – oprócz ZUS – ma wiele innych kosztów, nie wspominam wcale o zysku (transport, czynsze, podatki, łapówki i tak dalej). Jeżeli sprowadzi 100 butelek wina, te butelki musi kupić i dołożyć marżę tak, aby przynajmniej wyszedł na zero. Tylko dyskonty, które obracają globalnie dużą liczbą towarów i kompensują ceny między tymi towarami, mogą sobie pozwolić na niskie ceny wina (o ile wino to kupiły tanio u producentów, a ponieważ nie ma wielkich tanich win, dyskonty dysponują tanią winiawką). Mali importerzy tego, po prostu, robić nie mogą. To nie wino u nich jest drogie, to Polska ma zbyt wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej, lecz tutaj wchodzimy w politykę społeczną i gospodarczą i rozpoczynamy dyskusję z ministrami finansów. Dodam jeszcze: wielu z nas nie stać na wina drogie nie dlatego, że są one drogie, lecz dlatego, że jesteśmy biedni i kupienie wina taniego jest dla nas, również, zbyt wielkim wydatkiem.

Nie można łudzić się, że ceny takie szybko spadną. Pozostaje tylko uczyć się języków, lub korzystać z tłumaczy po to, aby móc kupować wino bezpośrednio u producentów, z nadzieją, że Unia przetrwa, co zagwarantuje, iż wino kupione Online w Portugalii faktycznie do Polski dojedzie.

Share this:

  • Tweet

Filed Under: polski

Comments

  1. Jarosław says

    12 July 2015 at 17:50

    No tak, ale kto jednak powiedział, że powinni na rynku funkcjonować mali importerzy, którzy mają płacić ZUS 1100 zł? Docelowo, logika rynku wymusi taką jego morfologię, że nie będą istnieli mali importerzy. Klienci nie będą musieli się składać na ich zus. Zostanie np. 5-10 dużych graczy prowadzących sprzedaż wysyłkową. I ci właśnie gracze będą sprzedawać (oby!) wina tak jak ich odpowiedniki w Niemczech, Anglii, itd. Ceny się wyrównają w stosunku do Europy. Mali importerzy, sprzedający 100 butelek na miesiąc splajtują. Dzisiaj rynek winiarski w Polsce dopiero się kształtuje i jest “świńska górka” importerów. A duzi importerzy nie są zainteresowani w obniżkach cen. Nic ich do tego nie zmusza. Taką rolę może pełnić blogosfera, ale ta opisuje coś innego. Redaktorzy od wina nie piszą o cenach, nie porównują ich do odpowiedników w Europie. Dlaczego? Nie mają w tym interesu. Po co drażnić importerów, którzy często są ich kolegami, zapraszają ich, darowują im wina, itd.

    Druga sprawa, naprawdę nie jest trudno zamówić wina w sklepie wysyłkowym w Niemczech, Francji… Gdyby klienci polscy masowo zaczęli kupować w Europie, polscy oferenci obniżyliby ceny, a potem te ceny spadłyby w restauracjach. Ceny wina w sklepach specjalistycznych w Polsce są obecnie za wysokie o jakieś 30-40%.

    Reply
  2. piotr says

    13 July 2015 at 12:18

    Zakup win w zagranicznych sklepach internetowych na terenie UE przez osoby prywatne. Jak to się ma do polskiego porządku prawnego ? Czy jest legalne, czy trzeba zapłacić cło ?

    Reply
    • koala says

      13 July 2015 at 12:42

      Jest zupełnie legalne z punktu widzenia prawa wspólnotowego (podatki, akcyzy, opłaty wszelakie należą do sprzedawcy), sprzedawca jest na terenie UE (czyli nie jest to “zagranica”) i na terenie UE dostarcza do klienta. Cła nie ma, bo nie ma granicy. Cło wystąpi, jeśli sprzedawca jest spoza obszaru UE, a dostarczający przesyłkę musi ją oclić (cło będzie wliczone w cenę i końcowy klient, w istocie, nie musi – nawet – o nim wiedzieć). Oczywiście, jak wszystko u nas, taka z gruntu prosta sprawa podlega różnym interpretacjom i różnie się na to można zapatrywać. Oprócz tego, można tutaj też zastosować taką samą interpretację, jak przy przewozie alkoholu przez wewnętrzne granice UE, co w przepisach zostało określone: można przewieźć przez granicę wino w ilości do 90 litrów (w tym wino musujące maks. 60 litrów) bez dodatkowych opłat i ceł. Takie ilości trudno byłoby zamawiać w sklepie internetowym.

      Reply
      • Grzegorz says

        13 July 2015 at 17:24

        Polecam zgłębić temat
        http://winicjatywa.pl/kolo-milosnikow-akcyzy-o-ustawie-o-podatku-akcyzowym/

        Reply
        • koala says

          13 July 2015 at 22:27

          Owszem, to, co tam napisano, a także komentarze, stało się swoistą biblią dla mikroimporterów, co nie zmienia faktu, że absurd w prawie goni absurd, prawo krajowe kłóci się z prawem wspólnotowym i przeciętny Kowalski może dostać po tym tylko zawrotu głowy. Zresztą, zgodnie z obowiązkującymi w Miłościwie nam Panującej Rzeczypospolitej przepisami sprzedaż przez rodzime sklepy internetowe jest nielegalna, jako sprzeczna z Ustawą o Trzeźwości i takimi tam podobnymi. Jeżeli dołożymy do tego pojęcie “przedstawiciela podatkowego”, który w zasadzie powinien dysponować punktem sprzedaży, fizycznym punktem sprzedaży, a nie jakimś tam komputerem po to, aby mógł akcyzę w imieniu swojego zagranicznego zleceniodawcy zapłacić, a taki punkt powinien spełniać określone warunki, sprawdzane chociażby przez Sanepid i tak dalej, i tak dalej… lepiej pochlastać się, albo wyjechać na stałe, osiąść pod Birmingham i płacić podatki Królowej. A tych, którzy podobne przepisy w Polszcze wymyślają, Kukiz powinien napiętnować za sabotaż.

          Reply
          • Grzegorz says

            14 July 2015 at 10:21

            Zgadzam się z tym, że absurd na absurdzie i absurdem pogania. Ale nie zmienia to faktu, że można dostać po głowie za działania przeciw temu prawu. Dlatego “poleciłem doprecyzowanie” poprzedniej odpowiedzi, bo wg niej wszystko jest legalne w zagranicznych zamówieniach a tak nie jest, niestety ! I czytelnik “piotr”, który pytanie zadał, może sobie zrobić kuku działając zgodnie z Twoją wykłądnią o akcyzie itp….

          • koala says

            14 July 2015 at 14:56

            Zgadzam się, jest to wyłącznie moja wykładnia, ale podobno ma się coś w ustawach na ten temat zmienić. Zobaczymy.

          • koala says

            14 July 2015 at 15:58

            Jeszcze raz ja, ale jeżeli osoba kupująca wino w sklepie zagranicznym w sieci zgłosi się do US i będzie chciała zapłacić stosowną akcyzę? US nie ma prawa, zgodnie z przepisami, przyjęcia takiej opłaty odmówić, postąpi bowiem wtedy nielegalnie. Jeżeli nagle przyjdą w całej Polsce do US setki osób pragnących uiścić opłatę za coś, co jako czynność jest legalne w części nabycia, a nielegalne w części dopełnienia obowiązku skarbowego, to wtedy co się stanie? Nie może coś być w połowie legalne i w połowie nielegalne. Jeżeli przepisy należy interpretować na korzyść Skarbu Państwa, to będzie to nielegalne z zastrzeżeniem niedopełnienia obowiązku przez prawodawcę, jeżeli zaś, jak tego chce aktualna wykładnia, na korzyść podatnika, to będzie to legalne, a US musi opłatę przyjąć. cbdo.

Leave a Reply Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

RSS w12zdaniach

  • Słabi na umysłach

Why donate?

about wine in the world

  • - Wine Spectator |
  • - VinePair Blog |
  • - WineBusiness.com |
  • - Wine Industry Advisor |
  • - Wine Folly |
  • - Vivino Blog |
  • - Natalie MacLean Blog |
  • - Vinography |
  • - Emmanuel Delmas |
  • - Wojciech Bońkowski |
  • - The Academic Wino |
  • - En Magnum |
  • - Fernando Beteta, MS |
  • - The Wine Wankers |
  • - Tim Gaiser, MS |
  • - Wineanorak |
  • - The Jordan Journey |
  • - Sip on this Juice |
  • - Tim Atkin, MW |
  • - Wine Lovers-Barcelona |

Our friends

  • - www.online-tlumaczenia.pl
  • - www.lokoz.com

#winey.pl

Webmaster: 2021 @ winey.pl

  • Home
  • English
  • Polski
  • Français
  • Italiano
  • Castellano
  • Privacy
  • Contact
  • Polish Blogs About Wine

Copyright © 2022 · Agency Pro on Genesis Framework · WordPress · Log in

Go to mobile version