Ciągle w Rioja Alta. Gdzieś po prawej ręce Kraj Basków, przede mną Góry Kantabryjskie, za mną winnice po horyzont. Smok śpi gdzieś w górach, dzisiaj już go nie znajdę, nawet szukać się nie chce.
Z tym winem mam niewielki kłopot. Wykracza nieco poza moje skromne umiejętności. Otóż wiem, że jest z tempranillo, odmianowe; no alem sam kiedyś napisał, że wcześniaczek z trudem osiąga wymagany przez koneserów alkohol, na tej – natomiast – butelce napisali, że wino ma 13,5 %, co nie jest wynikiem najgorszym. Czyżby…? Nie warto, jednak, za dużo czyżbować, lepiej brać to, co jest takim, jakie jest i godząc się ze Stwórcą nieustannie posypywać łeb popiołem; lepiej odrastają włosy. Druga sprawa, według mapy ( i hiszpańskiej Wikipedii) Ábalos, skąd pochodzi butelka, jest jeszcze w Rioja Alta, do Rioja Alavesa brakuje kilku kilometrów. Wino więc, o którym z wysiłkiem piszę, pochodzi z Rioja Alta. Longrande de Abeica powstaje, przecież, w Ábalos.
Barwa wina w złożony sposób ciemna i czerwona naturalnie przywodzi na myśl smoczą krew i jako taka gorąco się przelewa na ściankach kieliszka, zostawiając tamże tłustawy woal. Gliceryna albo alkohol, jak kto woli. Aromat malinowy, a i owszem, wiśnie też są i ociupinka alkoholu, co ginie w trzecim nosie, stając się wygarbowaną skórą i dymem. W końcu wszystko to, Panie, dym w przestrzeń ulatujący. A teraz zaczynają się problemy i to rozbite na dwa etapy. Etap pierwszy, mianowicie, czyli dzień pierwszy trzy godziny od otwarcia butelki i przelania do dzbanka, to każdy element w swoją stronę, trochę bez składu i ładu, kwasowość sobie, taniny sobie, jakiś czekoladowy cukier sobie, jakaś wanilia sobie, czyli koncentracja żadna.
Longrande de Abeica Crianza Rioja Denominación de Origen Calificada, rocznik 2010, w cenie 37,00 PLN za butelkę (0,75), zakupione w firmie ViniTeranio (czerwone, wytrawne, szczepy: tempranillo). Wino butelkowane przez firmę Bodegas Abeica, SL – Hiszpania. Ocena: 85 punktów.