Wino, o którym teraz, cieszy się dwuznaczną sławą wśród polskich amatorów Portugalii z dyskontu, bowiem oficjalna recenzja w Winicjatywie obeszła się z nim bardzo dobrze, na co zareagowały rzesze znawców, kopiących wszystko, co się rusza, które to rzesze zgnoiły Bogu ducha winne wino za to, iż cienkim, jakoby, jest sikaczem i niegodnym, nawet, chwili zastanowienia. Taki to już los wszystkiego, co odstaje od normy, że mało kto zechce zastanowić się nad inności przyczyną, a outsidera zabić lepiej, aniżeli zrozumieć. W tych zawodach zajmę, jednak, pozycję pozytywną, wino, bowiem, jest inne od reszty, co, dla mnie, jest nadzwyczajną wartością dodaną.
Gdyby tamże było jedynie tempranillo (w regionie Douro nazywane tinta roriz), byłoby ono smakową pięścią między oczy, a większość cmokałaby z zachwytu nad jego walorami czując moc istnienia. Pijąc, zwykle, sikacze wszystko, co niemocarne przyrównujemy do nich, zapominając, właśnie, że w smaku liczy się, również, delikatność, finezja, czy kruchość. Potem wylewamy dziecko z kąpielą. Przyznam się, przy tym, że i ja, z początku, miałem wątpliwości, które, z upływem czasu, ustępowały, wino, bowiem, jest nadzwyczajnym przedstawicielem win dnia drugiego i to takim, w którym trzeba się rozsmakować, nie plując tylko dlatego, że nie zrozumiałem.
Czerwień z odcieniem ciemnego granatu, wiśnie w aromacie i trochę tytoniu. Ciało średnie, okrągłe, wino długie i dobrze zrównoważone. W nasmaku łagodne taniny wspomagane przez delikatną kwasowość, która to kwasowość nadaje ton przez cały czas. Brak beczki, posmak długi, lekko cierpki. Niezwykłe odczucie spokoju, brak agresji, rozsądek, które to cechy większość uznała za „wodę”, chociaż powinniśmy, właśnie, takich cech poszukiwać, nie po łbie walenia obuchem ostrych wrażeń.
Muros de Vinha Douro Denominação de origem controlada, rocznik 2011, w cenie 16,99 PLN za butelkę (0,75) zakupione w dniu 01 marca 2015 w Biedronce, Białystok (czerwone wytrawne, szczepy: tinta roriz, touriga franca, tinta barroca). Wino produkowane i butelkowane przez Soc. Quinta do Portal – Portugalia.
Ta butelka dostaje ode mnie 80 PPFPP (80/100).
” Pijąc, zwykle, sikacze wszystko, co niemocarne przyrównujemy do nich, zapominając, właśnie, że w smaku liczy się, również, delikatność, finezja, czy kruchość.”
Czy jakiś automat Panu robi interpunkcję ? Tych przecinków jest tu o 4 za dużo… Czytam z ciekawością każdy kolejny wpis i coraz częściej miałem ochotę o to zapytać…. To mocno męczące dla czytelnika.
Tam, gdzie są wtrącenia, są przecinki. Wiem, że trochę to męczące, ale tak powinno być. Tak, właśnie, być powinno. Na punkcie przecinków mam obsesję. To prawda. Zwykle oddzielam takie “zwykle”, jeśli wtrącone, “bowiem” i tym tam podobne. Obiecuję, jednak, poprawę usuwając w kąt wtrącenia. Tutaj reguła stosowania przecinków.
Na ten temat wdałem się w dyskusję z żoną moją, wytrawną romanistką i nauczycielką, już emerytowaną, która też jest przeciwna nadmiarowi przecinków i uważa, że zbyt odważnie szermuję pojęciem “wtrącenie” (prawdopodobnie pod wpływem francuskiego, gdyż przemieszkałem we Francji 6 lat mojego życia). Może to i prawda. W języku francuskim jest to naturalne, więc zamiast przecinków zastosuję myślniki, aby zmusić czytającego do uznania określonej zdania części, jako wtrącenia. Sic.
:…. zbyt odważnie szermuję pojęciem „wtrącenie” … ” Zdecydowanie przychylam się do stanowiska Pańskiej Małżonki.