Akwitania w wydaniu ekologicznym, kontretykieta podkreśla ekologiczny charakter uprawy, oraz fakt, że nie stosuje się w tym winie siarczynów. Mnie to wcale nie przeszkadza, chociaż – szczerze pisząc – zbyt wyraźna ta ekologia przy konsumowaniu nie jest. O apelacji Buzet więcej tutaj.
Kolor wina mocno czerwony, przezroczysty i połyskliwy (a więc wino nie utleniło się pomimo braku siarczynów), aromat średni owocowy, bez dymów i gleby, wino średnio okrągłe o niezłej koncentracji, trochę wiśniowe, trochę porzeczkowe, jeżyn nie zauważyłem, kwasowość niewielka, przy niewielkim – również – udziale tanin, co dało bardziej sok, niż wino. Pije się dobrze i spokojnie, agresji w pijącym nie wzbudza i może być niezłym dodatkiem do makaronu z sosem pomidorowym. Średnio długie, posmak nieokreślony. Beczki nie czułem, ani innych wanilii. Wino wielkim nie jest, no i nie jest wcale tanie (jeśli odnieść sprawy do możliwości klienta dyskontu).
Marquis de Hautevigne Buzet Appellation Buzet Contrôlée, rocznik 2013, w cenie 19,99 PLN za butelkę (0,75), z Biedronki w Białymstoku (czerwone, wytrawne, szczepy: merlot, cabernet franc, cabernet sauvignon). Wino butelkowane przez Les Vignerons de Buzet – Lot-et-Garonne Francja.
Butelce przydzielam 85 PPFPP (85/100).
Już jakiś czas temu miałam te wino na tapecie. Fakt- prościutkie, ale zarazem przyjemne. A cena 19,99 zł zachęca do zakupu, jeśli wziąć pod uwagę, że to chyba najtańsze organiczne wino na naszym rynku.
Szersza recenzja pod linkiem: http://korekdegustuje.blogspot.com/2015/04/marquis-de-hautevigne-buzet-2013.html
Rzekłbym raczej: jedyne wino organiczne na dyskontowym rynku, a więc biorąc pod uwagę fakt, że jest to rynek obejmujący i wyłączny dla 80% obywateli tej ziemi, jest to jedyne wino organiczne w moim zasięgu (stąd stwierdzenie, że wcale tanim nie jest, bo do win rzeczywiście drogich i tak nie sięgam, ze wspomnianych przeze mnie powyżej, obiektywnych, przyczyn). Pozdrawiam serdecznie.
“no i nie jest wcale tanie (jeśli odnieść sprawy do możliwości klienta dyskontu).”
Nie przesadzajmy. 20pln za wino to nawet w dyskoncie znikomy wymiar kary. Gdyby były tam same butelki adekwatne do “możliwości klienta dyskontu” czyli (domyślam się) 9,99 to ten blog i inne portale nie istniałyby ,bo nie byłoby o czym pisać w przypadku ciągłego zakupu ,za przeproszeniem, szczyn ! )
Nie chodzi mi o samą cenę wina, ale o jej odniesienie do tego, co zwykły zjadacz chleba może wydać miesięcznie na życie (w Polsce powiatowej). Jeśli przyjmiemy emeryturę netto miesięczną w wysokości 800,00 PLN (a znam wiele osób z taką właśnie emeryturą) to nawet cena 9,99 jest za wysoka. I o to mi chodziło. Minimalna płaca netto we Francji wynosi w roku 2015 1137 Euro, a koszty życia tam są porównywalne z naszymi. Cena – więc – tego wina dla Francuza jest ok (około 4 Euro), dla Polaka jest to stanowczo za drogo (co oznacza, że zarabiamy o wiele mniej niż powinniśmy) – no, ale nie jest to blog o cenach, a dziś obowiązuje cisza wyborcza. Pisząc tutaj te moje głodne kawałki cały czas powtarzam, że wina, w których kręgu, z powodu naszych możliwości finansowych, obracamy się, są tylko wskazówką (nie odważę się napisać “szczynami”), a jeśli zostaniemy skazani tylko na takie wskazówki dla naszych aspiracji, źle to się dla nas wszystkich skończy.