Powolny demontaż pseudo liberalnej republiki kolesiów trwa. Dokonywany przez wynajętych speców od socjotechniki, wcale nie w białych rękawiczkach, ale widać takie są koleje historii, iż każda transformacja ma swoją kontrrewolucję. Ancien régime trzymał się mocno w ukryciu, leśni dziadkowie przez ćwierć wieku szykowali desant przyglądając się, jak nieumiejętne rządzenie przygotowuje grunt pod ich nasadzenia, no i mamy nagle suwerena w postaci 17 % wszystkich uprawnionych do głosowania. Wcale mnie to nie dziwi, sporo w życiu przeczytałem i sporom widział; prawdopodobnie jeszcze zobaczę, dziwi mnie – jednak – wzburzenie pojawiające się tu i ówdzie z powodu, jakoby, niskiego poziomu propagandy, języka z rynsztoka, którym spece od politycznego marketingu posługują się, aby zniszczyć adwersarzy.
Pisząc sobie tutaj o różnych rzeczach, chociażby o winiawce, opieram się na diagnozie Ortegi y Gasseta, wieszczącego w latach trzydziestych ubiegłego stulecia rewoltę mas. Otóż te masy, ze względu na dość skomplikowany splot okoliczności, doszły do głosu i w kraju naszym znalazły przedstawicieli w postaci stęsknionych do sprawowania władzy leśnych dziadków. Sam Prezes nic nie znaczy, jest tylko umiejętnie wystawiany na pierwszą linię, spece bowiem zrozumieli, że masom potrzebny jest autorytet. Masy z Powiatowej są, jakie są. Mają tyle, ile mają. Trzeba było o nich pamiętać w odpowiednim momencie. Leśni dziadkowie dobrze zrozumieli bunt wyrażony w pojawieniu się outsiderów od wielkiego rockmana i wyciągnęli natychmiast wnioski, no i mamy to, co mamy. Outsiderzy od wielkiego rockmana to tylko druga twarz zaniedbanych i zbuntowanych mas; taka, której przestraszyli się wszyscy. A stopniowe ogłupianie dotknęło cały naród po kolejnych reformach oświaty, jeszcze od ministra Kuberskiego.
Profesór Krystyna wcale nie jest wulgarna, ani płytka, ona jedynie mówi językiem rozumianym przez jej elektorat i robi to na zamówienie. To samo Marszałek, czy były czerwony prokurator, czy rozedrgany minister. Po to, by dla mas istnieć, trzeba dostosować się do ich poziomu. Prezes też tak mówi, w zależności od tego, co pragnie osiągnąć. Nie ma się co dziwić, są oni wytworem sytuacji, w którą wpędzili nas ich poprzednicy.
Dla ludzi z wyższej półki spece od socjotechniki mają innych zawodowców, których słucha się przyjemnie i którzy wiedzą, o czym mówią. Ich jest sporo w szeregach siły rządzącej, wystarczy obejrzeć program Macieja Wierzyńskiego w TVN i posłuchać zaproszonego Ministra Konrada Szymańskiego. I wiedza jest i rozsądek. Ale to tylko dla wybranych.
Rządzą nami zawodowi geniusze. Potrafią wykorzystać wszystko, co przynosi procenty u wyborców, więc należy mieć nadzieję, że rzeczywiste rządy również będą genialne. Nie trzeba im dawać kredytu zaufania. Sami sobie taki kredyt wzięli i nigdy go nie oddadzą. Są produktem obiektywnej historii. W telebaczenii od kilku dni lansują wywiad, jakiego udzielił człowiek z zupełnie innej bajki, były prezes NBP prof. Marek Belka. Dałem się nabrać na lep, kupiłem Forbesa wydając 15 PLN (teraz rozumiem, dlaczego to reklamują) i z zainteresowaniem przeczytałem, jak to Marek Belka w istocie zgadza się z podejmowanymi przez władzę działaniami. Znakomity sposób na zagospodarowanie kolejnych wyborców. Pociągnięcie słuszne i genialne, choć Powiatowej w aspekcie win nadal pozostaje lizanie witryny, czekając aż spełnią obietnice. I to by było na tyle.
Leave a Reply