winey.pl

  • Home
    • Polski
    • Français
    • Italiano
    • Castellano
  • English
  • Polski
  • Français
  • Italiano
  • Castellano
  • Privacy
    • Prywatność
    • Confidentialité
    • Privacy
    • Privacy
  • Contact
    • Kontakt
    • Contact
    • Contatto
    • Contacto
  • Polish Blogs About Wine

Konkurencja, współpraca, sprzedaż wina w Powiatowej

28 January 2019 by Andrzej Szadkowski Leave a Comment

Podobno polski rynek wina zwiększył sprzedaż o 10%, tylko w stosunku do czego? Jeżeli wyobrazić sobie całkowitą sprzedaż wszystkiego, to w całej masie sprzedaż wina wzrośnie o jakieś ułamki (bo tyle jest warte takie 10%). Ciekawe jak to się ma do sprzedaży gorzały?

Powiadają niektórzy, że w świecie traci pozycję filozofia. Nie wszędzie, bo są kraje, gdzie filozofów nadal się słucha (chyba za księdzem Kobylińskim podam, jeśli mnie pamięć nie myli, że chodzi o Włochy, Francję i Niemcy), ale i tak trynd jest ogólny, czy jak kto woli współczesnym językiem szamanów: globalny.

A w skrócie i po prostu: przestaje się liczyć myślenie. Zamiast myślenia pojawiają się emocje i pewna pani w reklamie, która stwierdza: „się ma, się kupuje”. Taki świat w pigułce (chyba niechcący). Dlatego ograniczamy się do wyrażenia radości z tego, że sprzedaż wina wzrosła, ale nie chce się nam rozumieć, co i dlaczego? Takie czasy. W konsekwencji stosujemy marketing wyrosły z emocji, a nie z rozsądku.

Ileś tam lat po Polsce niechcianej i słusznie minionej nadal w psychice naszej szarogęszą się ketmany sceptyczny i etyczny (odsyłam do Zniewolonego umysłu), tyle tylko, że zamiast totalitarnego komunizmu teraz pojawił się kapitalizm. W najprostszych słowach nazywam to hipokryzją odrywając ją od wszelkich ideologicznych implikacji. W życiu codziennym oznacza to, że nikt nie mówi prawdy, tak na wszelki wypadek (chyba z przyzwyczajenia). Zniewolony umysł to wszędzie spiski, masony, żydy, cykliści, no i takim umysłem posługujemy się, chyba, wszyscy po tej stronie Odry, a idzie to daleko za Bug.

Biznesmeni tutejsi postępują zgodnie z przyzwyczajeniami z czasów minionych. Mówię tutaj o niezależnych przedsiębiorcach, a nie o korporacjach, te bowiem rządzą się zupełnie innymi prawami; zresztą polskich korporacji nie znam (szczerze mówiąc systemy takie, jak PRL rządziły się podobnymi do korporacyjnych prawami, bo korporacja to totalitaryzm). Otóż w codziennym życiu polskiego biznesmena rozpycha się ketman sceptyczny, zupełnie jak w polskim obywatelu, zatem strach wpływa na sposób postępowania z konkurencją.

Otóż, dajmy na to, włoscy przedsiębiorcy, którzy nie przeżyli traumy kolektywizmu, potrafią się jednoczyć po to, aby wspólnie realizować zadania, a włoski przedsiębiorca w Polsce też chciałby rozmawiać z grupami przedsiębiorców (miałem takie doświadczenia przy okazji biegunów przedsiębiorczości, przy projektach innowacyjnych), co uprościłoby promocję projektów za granicą. Ketman sceptyczny jednak polskiemu przedsiębiorcy na grupowanie się nie pozwala.

Polski przedsiębiorca boi się kolejnej kolektywizacji i tego, że ktoś będzie nim manipulował. Woli występować sam,  przy czym robi wszystko, aby w pień wyciąć konkurencję. Parę dobrych pomysłów szlag trafił, zagraniczny partner zmykał z Polski, jak zając, bo Polacy nie chcieli występować w grupie, a w rozmowach z przybyszem zagranicznym robili wszystko, aby podkopać zaufanie do polskich kolegów.

Polski rynek wina to też biznesmeni, którzy tym winem handlują. Jest to grupa niewielka, wydaje mi się, jednak, że wyrosła z typowych tutaj przywar, chociaż posiadająca również cechy wspaniałe (jako że nikt nie jest zupełnie czarny, ani zupełnie biały). Specyfiką tej grupy jest to, że oddziałuje na 20% społeczeństwa, bo tak im się kiedyś wydało, że konsumpcja wina w Polsce tylko 20% konsumentów dotyczy. Jak powiada przyjaciel mój Zygmunt (zresztą z Warszawy), członkowie tej grupy żyją w wieży z kości słoniowej. A niech sobie żyją!

Nie martwiłbym się nimi, gdyby nie wpływało to na moje upodobania prawie codzienne. Otóż w wieży z kości słoniowej można cieszyć się z tego, że sprzedaż wina wzrosła w Polsce o 10%. Ja ośmielam się wrzasnąć: nie w Polsce, a w 20% Polski. Rynek wina w Polsce jest mały, bo obejmuje tylko wielkie miasta. Powiatowa jest poza tym rynkiem, chociaż stanowi 80%. Podzielam wnioski Krzysztofa Majera na temat polskiego rynku wina, sądzę jednak, że w dużej mierze koszty stałe są wynikiem specyfiki charakteru polskiego przedsiębiorcy (o których trochę napisałem powyżej). Biorą się one z wybujałego indywidualizmu (czyli strachu przed występowaniem w grupie i z chęci wycinania konkurencji), a także z braku poczucia trwałości.

Koszty stałe polskiego biznesmena wynikają też z tego, że boi się, iż jutro następni komuniści biznes zamkną i dlatego musi jak najwięcej zarobić dla siebie (niektórzy stosują termin: nachapać się). Otóż znów: jak mówi mój włoski kolega: wy Polacy musicie od razu kupować najdroższego Mercedesa, a biznes zakładacie bez zabezpieczenia kapitałowego na pięć lat i nie macie potem na paliwo do tego Mercedesa.

Polski rynek wina woli sprzedawać bogato najbogatszym, tych zaś w Powiatowej nie ma. Powiatową zajęły dyskonty (czyli korporacje), a więc nie należy ona do polskiego rynku wina. Polski kapitalizm (nie tylko od wina) rozparł się na 20% stołka, więc go siedzenie na tym stołku w tyłek uwiera, a 80% stołka oddał innym (i płacze, że spiski, że masony, że żydy i tak dalej).

Ketman sceptyczny nakazuje wycinać konkurencję. Żadnej współpracy. Jak się robi, na przykład, blogosferę, to tylko w ramach niegroźnych żuczków, natomiast każdego obcego przedsiębiorcę trzeba wyciąć. Nie przychodzi do głowy, że sprzedaż można o wiele skuteczniej wypromować w silnej grupie i że wzrośnie wtedy ona o 60% (chociażby), a i ceny spadną na tyle, że grupa konsumencka powiększy się i wszyscy będą zadowoleni.

Ketman jednak nakazuje schować się do wieży z kości słoniowej, a w niej wszyscy udają, że nie widzą, iż jest to w wyłącznym interesie 80% stołka. No ale podobne opinie można pozostawić takim misiom jak ja, gdzieś tam sobie żyjącym na obrzeżach nie tylko winnego świata, w dodatku na wymarciu.

Za porażkę w strategii zawsze można zrzucić winę na jakieś boty, czy inne sztuczne inteligencje, bo szamani żonglując słowami tylko to potrafią. Przy okazji etyki biznesu, konfliktów, konkurencji, czy współpracy odsyłam do artykułu Prof. Barbary Mazur (chociaż Ona też z Powiatowej, czyli na obrzeżu). I to by było na tyle.

Share this:

  • Tweet

Filed Under: polski

Leave a Reply Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

about wine in the world

  • - Wine Spectator |
  • - VinePair Blog |
  • - WineBusiness.com |
  • - Wine Industry Advisor |
  • - Wine Folly |
  • - Vivino Blog |
  • - Natalie MacLean Blog |
  • - Vinography |
  • - Emmanuel Delmas |
  • - Wojciech Bońkowski |
  • - The Academic Wino |
  • - En Magnum |
  • - Fernando Beteta, MS |
  • - The Wine Wankers |
  • - Tim Gaiser, MS |
  • - Wineanorak |
  • - The Jordan Journey |
  • - Sip on this Juice |
  • - Tim Atkin, MW |
  • - Wine Lovers-Barcelona |

#winey.pl

Webmaster: 2021 @ winey.pl

  • Home
  • English
  • Polski
  • Français
  • Italiano
  • Castellano
  • Privacy
  • Contact
  • Polish Blogs About Wine

Copyright © 2023 · Agency Pro on Genesis Framework · WordPress · Log in

Go to mobile version