Po bujaniu w obłokach i Pingusach, do których nigdy jako śmiertelnik zwyczajny dostępu mieć nie będę, odwiedziłem grajewskiego Lidla i z radością stwierdzam, że jest to aktualnie jedyna ciekawa katedra konsumpcji, oczywiście dla winnych miłośników, co to odrobinę sobie podniebienia wyrafinowali. W końcu z tej ziemi jestem, do niej powrócę i nie powinienem wzbudzać w sobie agresji z powodu niespełnionych ambicji, bo tak robiąc resztę przyjemności z życia utracę, wrzody zeżrą żołądek złośliwie, aczkolwiek żarliwie i żadna pyszna flaszka mnie nie ocali.
Narażając się zatem zwolennikom rodzimych dyskontów stwierdzam, że Lidl jest na naszym poziomie tym, co powinno być na naszym poziomie i od czasu, przynajmniej, do czasu stara się urozmaicić ofertę. POLOmarket rozpędził się z Faktorią Win i zupełnie o nich nie słychać, pewnie gonią własne ambicje, Biedra zatrzymała się pod Lizboną i zaczyna mi się kojarzyć bardziej z Pereirą niż ze smacznym winem (szczególnie od kiedy znajoma cycatka przestała się w mojej ulubionej Biedrze pojawiać), inne katedry konsumpcji po zbadaniu głębi niezmierzonej naszego winnego rynku zatrzymały się na słodkawo-kwaśnych mołdawsko-bułgarskich musiakach, więc pozostał Lidl. Tak powoli kończy się powiatowa winna epopeja, jeszcze zanim się zacząć zdążyła.
Trudno jest ode mnie, jako winnego amatora wymagać, abym po krakowskich i warszawskich, nie wspominając wrocławskich, piwnicach ganiał, pod siedemdziesiątkę, czyli raczej pod koniec dni moich, po to, by napić się z imprezy na imprezę przyzwoitego wina. Po świecie już się najeździłem, teraz sił nie starcza, a i o środki trudniej. Miejsce, w którym żyję, dyskryminuje mnie w przedbiegach, a więc z konieczności muszę z otwartą gębą przyglądać się przez grubą szybę, jak wielkomiejskie wyjadacze pałaszują najlepsze ciastka popijając Pingusem, Venusem, czy inną Vegą Sicilią.
Jako żem ostatnio zajmował się Palaciosem i wiem, iż ostatnio do rodzimej Riojy powrócił, gdzie w Alfaro rodzinny interes prowadzi, stwierdzam mimochodem, że Bodegas Isidro Milagro też w Alfaro ma jedną ze swoich siedzib i dalej wcale nie będę sugerował, że i to, i tamto. A flaszka, którą wczoraj rozpocząłem, od Isidro Milagro pochodzi i Lidl ją na rynek polski wrzucił tak trochę od niechcenia. W siedzibie wytwórcy kosztuje ona 5,00 €, natomiast w Lidlu kupiłem ją za całe 18,99 PLN, poza tym w sieciowej Winnicy Lidla reklamują ją za 29,99 PLN i nie jest to wcale to, com kupił, bo moja to garnacha (tak jak na stronie Isidro Milagro), a tamta to graciano. Un bel casino.
We flaszce i w kieliszku intensywny czerwony kolor ze szkarłatnymi iskrami i gęstą łzą. W nosie pojawiają się aromaty jeżyn i czerwonych owoców typowe dla szczepu. W ustach przedsmak przyjemny i skoncentrowany, podkreślający miękkość gliceryną i drobne taniny, z dobrą równowagą. Wszechobecny owoc dojrzałej wiśni. Posmak średni, owocowy. Bardzo pijalne, wręcz łatwe.
Bodegas Isidro Milagro 5 Oros Vendimia Seleccionada Garnacha Rioja Denominación de Origen Calificada, rocznik 2018, w cenie 18,99 PLN za butelkę (0,75), do kupienia w sklepie Lidl w Grajewie (czerwone, wytrawne, szczepy: garnacha). Wino firmowane i butelkowane przez Bodegas Isidro Milagro – Hiszpania. Tej flaszce daję 87 punktów.