Żyje jeszcze Blogosfera i żyje, na szczęście, Winicjatywa, chociaż wielu w skrytości ducha z tego powodu urąga. Nie piszę tego po to, aby wylizać to i owo, sam korzystam z dykteryjek autorów Winicjatywy, a więc jej potknięcia są dla mnie karmą i podnietą, uważam jednak, że także w winnym widzie należy być sprawiedliwym, co nie znaczy prawym.
A już przestraszyłem się, że komuś tam do łba wpadło podciąć sobie gałąź i kurę zadusić na doraźny rosół, no bo czymże jest taka Blogosfera jak nie kurą, co złote jaja znosi? Przez lata udoskonalona formuła koncentruje i integruje nie tylko winno blogerskie środowisko. Jest bardzo dobrym narzędziem publicystycznego marketingu, a także pomaga niektórym autorom spuścić nadmiar sodowej wody.
Błędy Winicjatywy, jakie są, każdy bloger widzi. Środowisko też jest, jakie jest. Polski postneokapitalizm takie ma narzędzia, na jakie zasłużył i trudno mieć do nas pretensje, żeśmy nie wielbłądy. Świadomy przy tym tego, żem trochę spoza środowiska (co nieustannie odczuwam) i że nikt mnie do tego nie uprawnił, ośmielam się złożyć Blogosferze najszczersze (jak tylko potrafię) Życzenia Noworoczne, a w nich żarliwe, bo także wyrachowane: niech żyje jak najdłużej Winicjatywa, jako że bez niej winne blogowanie smutnym byłoby i pozbawionym wigoru na wysuszonej gorzałą glebie.
I to by było na tyle.
Leave a Reply