Ghiomo Lavai Barbera d’Alba Denominazione di Origine Controllata, rocznik 2019, w cenie 79,00 PLN, zakupione w sklepie vinieaffini (czerwone wytrawne, szczepy: 100% barbera). Firmowane i butelkowane przez firmę Azienda Agricola Ghiomo di Anfossi Giuseppino – Włochy. Ta flaszka dostaje ode mnie 3 punkty tajemnicy.
Gdzieś pośrodku drogi między skrajnościami, z jednej strony parkerowsko-amerykanizujących globalsów, z drugiej zaś ostrych terroirystów sytuuje się Anfossi Giuseppino robiący swoje dobrze i dbający o zarobek nie przeginając z wartościami dla bogatych snobów. Nie jest w żadnym razie skandalistą, jak Bressan, ale życie ma łatwiejsze i dla popularności skandalizować nie musi, miejsce bowiem, gdzie pichci swoje wina, już samo w sobie jest wartością dodaną. Mimo że terroirysta i do tego szanujący naturę, nazywany bywa przez radośnie klejących etykiety modernistą, cokolwiek to znaczy (pierwszy aspekt tajemniczości).
Gdzieś tam kiedyś wyczytałem, że Barbera to ostra jazda piemonckich robotników w przerwie pomiędzy uporczywą harówką, no bo tradycyjnie to mocno wytrawne wino pijano do obiadu w tamtejszych kantynach i nie było ono wcale wyrafinowane aż tak, aby kleić się do podniebienia tłustych kotów świata. Czasy się zmieniają, klasa robotnicza w Piemoncie (i nie tylko) odpływa w przeszłość, a wino musi znaleźć zbyt. Stąd pewnie i ewolucja smaku. Ja zaś, po w piemonckich knajpach się szlajaniu, zapamiętałem Barberę ostrą, kwaśną, nieco przaśną, ale tradycyjnie ludzką.
Lavai z roku 2019 to Barbera na sterydach. Nie wiem, czy to celowe, ale smak tutaj jest absolutnie wyraźnym odzwierciedleniem trendów, ujdzie z pewnością w Kalifornii, a mógłby także w Argentynie, czy w Australii. Taki Nowy Świat pod Cuneo. Proces zauważalny w hiszpańskiej Rioja i Ribera del Duero, teraz ujawnia się w Piemoncie. W skrajny sposób smak odczuwając powstała Barbera znakomita, chociaż z tradycyjną Barberą niewiele mająca wspólnego (i tutaj zawiera się cała moja tajemnica, no bo tajemnicze jest coś, co ze sobą połączyć się nie umie).
W nosie wyraźna czarna porzeczka z lukrecją i malinami w tle, a może też ze znienawidzonymi przez Nossitera bananami. W ustach ogromniasty owoc, znów raczej czarna porzeczka, a nie czerwona wiśnia. Kwasowość krótka i szeroka, szybko ewoluująca ku słodyczy. Wino szerokie, galancie szerokie. Średnio krótkie. Świetnie się pije, czyli ma szanse na najlepiej pojmowaną komercję. Dla wyuzdanego świata, który we wszystkim pragnie znaleźć bezkonfliktową przyjemność, więc może tutaj ukrywa się wspomniany modernizm? Taka Barbera nie dla ludzi, a dla cyborgów (chociaż po cichu stwierdzam: pyszna).
Leave a Reply