Winey.pl

  • Home
    • Polski
    • Français
    • Italiano
    • Castellano
  • English
  • Polski
  • Français
  • Italiano
  • Castellano
  • Privacy
    • Prywatność
    • Confidentialité
    • Privacy
    • Privacy
  • Contact
    • Kontakt
    • Contact
    • Contatto
    • Contacto
  • Polish Blogs About Wine

Festiwal Wina Niemieckiego w tym roku – na marginesie słów parę

16 April 2019 by Andrzej Szadkowski 1 Comment

Słów parę, bo zderzam się z dylematem. Tworzyć literaturę piękną dla pięknoduchów dysponujących czasem aż po śmierć, czy też do ludzi zwykłych pisać, zabieganych i zmęczonych, którym trudno jest pięć minut wykroić na czytanie jakichś wpisów. I to o niemieckim winie.

No właśnie, o niemieckim winie. O jakim tutaj winie mówić przyjdzie? Czy o takim, które niemieccy producenci (w tradycyjnym tego pojęcia rozumieniu) chcieliby na obiecujący polski rynek sprzedawać, czy też o takim, które już tu jest obecne dzięki sprzedaży w sieci? W końcu wino rozlewane we Francji dla Lidla i pod marką Lidla jest również winem niemieckim. A sieci sprzedaży w Polsce należą w zasadzie do jednego człowieka z Badenii-Wirtembergii (chyba 4 miejsce na świecie wśród sieci supermarketów).

Kilka słów statystycznych: w produkcji wina w roku 2018 Niemcy zajęły 8 miejsce z 9,8 mln hektolitrów, w konsumpcji w tymże roku 4 miejsce z 20 mln hektolitrów, wśród największych eksporterów są na 7 miejscu z 3,8 mln hektolitrów, a wśród największych importerów zajmują 1 miejsce z 15,5 mln hektolitrów (dane podaję za Winnicą Profesora). Jako że Polska żyje w gospodarczej symbiozie z tą najpotężniejszą gospodarką Wspólnoty, dokonania niemieckie w pewnym sensie i nas dotyczą (i to nie tylko dlatego, że w Niemczech mamy około 2 mln Polaków osiadłych tam na stałe). W końcu narzekając na hegemonię Niemiec zdajemy się zapominać, że z tej hegemonii żyjemy, chociażby poprzez konsumowane przez nas fundusze unijne, no ale to inny temat rzeka.

Musimy ciągle pamiętać o najważniejszym rozróżnieniu: tradycyjni producenci wina to nie to samo, co wielkie, w zasadzie wielonarodowe, koncerny (jak kto woli korporacje, czyli ulubione ostatnio słowo publicystów). Zresztą i produkt też nie jest ten sam. Pisząc te nasze blogerskie dyrdymałki udajemy, że tej różnicy nie ma i wszystko opisujemy wedle jednej smakowej miary, wino jednak przemysłowe nie ma nic wspólnego z winem wytwarzanym tradycyjnie.

Rozumiem zatem, że w Festiwalu Win Niemieckich wzięli udział wytwórcy tradycyjni (co z pewnością wpłynie na ceny oferowanych tam win). Wspomniałem już o tym w innym wpisie, że stojąc sobie przy stoliczku i obserwując stwierdziłem istnienie wyraźnych tendencji “pokoleniowych”. Otóż współcześnie znawcy społeczeństwa niemieckiego wskazują na jego starzenie i na brak chętnych do pracy wśród młodych Niemców. Przy festiwalowych 32 stolikach widać to było wyraźnie, co nie najlepiej wróży przyszłości. No, chyba że za produkcję wina w Hesji i Palatynacie zabiorą się dynamiczni Kurdowie i Turcy. Młodość za to była po stronie gości, a zainteresowanie imprezą było wielkie.

Pisać w blogu można o ewentach hagiograficznie (czyli po naszemu: liżąc komuś tyłek i licząc na to, że coś z pańskiego stoła spadnie), można krytycznie, ale czego tutaj się czepiać, no i zupełnie nie na temat. Jako że wychodząc dostałem od prześlicznej hostessy (nie wiolonczelistki) geszenka na pamiątkę, skłaniam się ku hagiografii, chociaż będzie to najdroższy żywot świętych tutaj napisany. Otóż, aby zaszczycić Festiwal swoją obecnością, musiałem w mojej Powiatowej do tego solidnie przygotować pojazd (mogłem, oczywiście, dojechać pociągiem, ale wtedy trzy godziny obecności na Festiwalu wymagałyby dwóch dni podróży i nocy w hotelu). W moim przypadku solidne przygotowanie polegało na wizycie u majstra i wymianie klocków hamulcowych. Potem trzeba było napełnić bak i wyjechać o 7 rano, aby dotrzeć o 11-tej do Warszawy, znaleźć miejsce na parkingu, dojechać autobusem do miejsca Festiwalu i w przeciwnym kierunku to samo. Piszę o tym, gdyż niektórzy zarzucają mi brak zaangażowania w żywe ewenty. Opis ten jednak ma swoje uzasadnienie odnosząc się do faktycznie osiągalnej niszy zainteresowania winem niemieckim. Polska Powiatowa zupełnie odpada i jest po świata kres skazana na Lidle, Kauflandy, czy Biedronki. Uczestnicy Festiwalu mogą liczyć tylko na tych, którzy na Festiwal z łatwością dotarli, czyli na około 20% polskiego rynku zamknięte w dużych miastach.

Fakt przybycia pojazdem samochodowym skazał mnie na odegranie roli pomnika przy pustym kielichu, chociaż łamiąc dobry obyczaj i przepisy zdegustowałem dwie próbki wina czerwonego (wiadomo, że wino białe mnie nie interesuje), co poskutkowało stalowomineralnym posmakiem przez całą drogę ze Stolicy do Legionowa. O jakie wina chodzi?

Bardzo dobre oba. Pierwsze to 2015 Spaetburgunder Rhodter Rosengarten z wytwórni Kriegera w Palatynacie, z bardzo radosnym aromatem, sporą kwasowością i ze słodkawymi, jak na pinota czarnego przystało, taninami. Wino mi bardzo smakowało, sprawdziłem na stronie wytwórcy, kosztuje około 5 euro. Drugie zaś pozostawiło posmak, o którym zresztą piszą w Internecie i inni recenzenci. Chodzi o 2015 Lemberger Grosses Gewaechs trocken Schwaigerner Ruthe. Otóż ta bardzo aromatyczna frankowka z pewnością będzie smakowała miłośnikom wina “bez trzymanki”. Sam posmak z minerałów, stali hutniczej i szklanej waty jest wart zapamiętania. Szkoda, że na stronie producenta cena to całe 30 euro.

Reszta win to wina białe, lecz nawet  najbardziej naiwny i najmniej wyrafinowany znawca wina wie, że Niemcy wina białe robić potrafią. Szczególnie w tradycyjnych, niewielkich wytwórniach. W końcu nawet na polskich weselach pijamy Rieslinga. Oszczędzę więc ewentualnemu czytaczowi dalszych dywagacji i tutaj zakończę opis mojej ostatniej do Stolicy wycieczki, licząc jednak na to, że obecne na Festiwalu wina dotrą kiedyś i do Powiatowej.

Jeszcze jedno:  żal jedynie, że my tutaj mamy parpę, a nie jakiś Polski Instytut Wina, który by tak dobrze i skutecznie polską produkcję na innych rynkach promował. Od Niemieckiego Instytutu Wina wypada się uczyć,  pamiętając, że i w naszych winnicach rośnie winorośl.

Share this:

  • Tweet

Filed Under: polski

Comments

  1. Marcin Czerwinski says

    17 April 2019 at 08:09

    Na festiwalu było więcej ludzi z powiatowej i… również przyjechali samochodem. ?

    Reply

Leave a Reply Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

RSS w12zdaniach

We help Ukraine

My Pleasant Wine in February 2022

Tombacco Aglianico del Beneventano IGT 2020

Why donate?

about wine in the world

  • - Wine Spectator |
  • - VinePair Blog |
  • - WineBusiness.com |
  • - Wine Industry Advisor |
  • - Wine Folly |
  • - Vivino Blog |
  • - Natalie MacLean Blog |
  • - Vinography |
  • - Emmanuel Delmas |
  • - Wojciech Bońkowski |
  • - The Academic Wino |
  • - En Magnum |
  • - Fernando Beteta, MS |
  • - The Wine Wankers |
  • - Tim Gaiser, MS |
  • - Wineanorak |
  • - The Jordan Journey |
  • - Sip on this Juice |
  • - Tim Atkin, MW |
  • - Wine Lovers-Barcelona |

Our friends

  • - www.online-tlumaczenia.pl
  • - www.lokoz.com

#winey.pl

Webmaster: 2021 @ winey.pl

  • Home
  • English
  • Polski
  • Français
  • Italiano
  • Castellano
  • Privacy
  • Contact
  • Polish Blogs About Wine

Copyright © 2022 · Agency Pro on Genesis Framework · WordPress · Log in

Go to mobile version