Przyglądając się etykietom na butelkach włoskiego wina można odnieść takie wrażenie. Co to, właściwie, znaczy? Drobna sprawa uwidoczniona w etykietach pokazuje, w ogromnym skrócie, rzeczywistość gospodarczą tego pięknego i sympatycznego kraju. Po prostu, te dwa regiony (oraz Lombardia) są gospodarczo najmocniejsze, najbardziej przedsiębiorcze. Nie należy, więc, dziwić się, że tam skupiają się wszystkie bardziej znaczące inicjatywy. Piemont był taki zawsze, Wenecja Euganejska stała się taka od lat 60 ubiegłego wieku, bardzo korzystając z pomocy unijnej, bowiem przedtem był to region, raczej, biedny (chociaż ludzie tam mieszkający są wyjątkowo pracowici).
Ustawy stanowi Matka Unia i Rzym. Stolica Włoch należy, geograficznie, do Południa, uwarunkowania tamtych terenów w tradycji administracji kościelnej i kolonialnej administracji hiszpańskiej do dziś są widoczne w mentalności i w sytuacji gospodarczej, nie należy, więc, dziwić się, że tak dynamiczne regiony, jak Piemont (wraz z bardziej turystyczną Ligurią), czy Wenecja Euganejska, szerzej widziana wraz z Julijską i Triestem, korzystają z południowego niedostatku (a nawet na nim pasożytują). Napis na winnej etykiecie wskazujący na miejsce rozlewania w Piemoncie wina wyprodukowanego na Sycylii po prostu odzwierciedla rzeczywistość i nie należy się tego czepiać, o ile – oczywiście – nie ucierpiała jakość wina. A to, co biurokracja wymyśla, niekiedy kierowana iluzją działania dla dobra obywateli? Wydaje mi się, że czas przestać się tym przejmować i robić swoje. Czas wyprostuje wszystko i piaskiem zasypie każdy absurd, w jego miejsce wstawiając nowe (absurdy, oczywiście).
Leave a Reply