W pamięci. Miałem w głowie, nie dalej jak dzisiaj rano, projekt opowiadanki przecudnej urody, ale nie nauczyłem się jeszcze zapisywać, ani nagrywać, no i kiedym do klawiatury zasiadł, we łbie rozwarła się czarna dziura, a w niej ani cienia supernowej. Nawet dr Rożek nie jest w stanie pomóc.
Gdybym dostał nagle na maila słynne archiwum X naszej armii, natychmiast zapomniałbym o tym i nikt z tego nie mógłby skorzystać. Stąd wnioskuję, że nic się nie stało, bo władzę nad wszelkiego rodzaju służbami, specjalnymi lub nie, w całym świecie sprawują takie pierdoły jak ja, a nawet ten, co to wygląda na młodszego i którego wszyscy się boją, tetryczeje i niebawem rozsypie się pod wpływem sklerozy.
Atomowy guzik pomyli mu się z guzikiem od mankietu, chociaż tam u nich mankietów nie znajuć. A dzisiaj pić będziemy z Don Cristoforo, oglądając pornografię z Outlandera, bo nam bardzo podchodzi szkocki patriotyzm w wykonaniu pięknie utoczonego irlandzkiego ciała. Byleby szalejąca wichura nie zdmuchnęła Don Cristoforo w drodze, bo przyjdzie mi pić samotnie.
A pić będę Piemont, w wydaniu Dogliani i niech mnie wszystkie Lary i Penaty mają w swojej opiece. A taką mam premonicję, że nic złego się w najbliższym czasie nigdzie nie wydarzy, pomimo uporczywego krakania w Człuchowie.
Leave a Reply