“No bo widzisz: za Franzem Brentano (dla tych, których interesują źródła) uważam, że we wszystkim najważniejsza jest intencja. Zrozumienie swojej intencji i wpływu tejże na zjawiska, czy też na ich opis, chociażby w smaku, to imperatyw kategoryczny każdej refleksji, jako że nie ma nic ważniejszego w świecie rozumu, jak umiejętność odpowiedzi na pytanie: dlaczego? W zasadzie wszystkie inne pytania są mało istotne.
Powiadam, że chodzi o świat rozumu, świadom jednocześnie, że z różnych utylitarnych i ideologicznych pobudek zdajemy się od takiego świata odchodzić, zapominając o wolnej woli, intencjach, imperatywach nie tylko kategorycznych, stając się zwykłymi, nieociosanymi kamieniami, pozbawionymi wszelakiej refleksji, wszystko to zaś dlatego, że ktoś kiedyś, jakiś wielki manipulant, zauważył, iż ludzie są, przede wszystkim, leniwi, a jeśli im się zapewni wikt i opierunek i pod nos podstawi michę, to zapomną o własnej podmiotowości stając się wyłącznie konsumentami mierzwy, czyli tego, co można do michy wrzucić nie ponosząc zbyt dużych kosztów.
Stąd kult taniochy, świątynie nowego świata w postaci wielkich powierzchni sprzedaży, dyskonty i puste łby, bez marzeń. No bo cóż to są za marzenia przeliczane na: czy nas stać? Jakie to mogą być wzorce, jeśli podając ich cenę powiadamy, że znaleźć je można za rogiem, w najbliższym dyskoncie? Po co mamy marzyć, o co walczyć, jeśli wrzucą nam do michy kolejne srebrniki? Kanapa jako wymysł współczesności jest dzieckiem lenistwa; ludzie, bowiem, są przede wszystkim leniwi.”
Takich to słów słuchając, wypowiadanych przez przygarbionego krasnoluda Laudaño, zbliżałem się do kolejnego wzgórza, tuż przy granicy Rioja Alavesa z Rioja Alta, o stokach pochylonych ku Ebro, które (nie zważając na dylematy zacnych fenomenologów) pobłyskiwało w słońcu jak smocze łuski. Tutaj też, nieopodal Elciego, w miejscu nazywanym La Romañiguez winorośle uprawia rodzina Larrea, gdzie ster dzierży (a także jako enolog podpisuje dzieła swojego rodzeństwa) Luis Larrea.
Krasnolud uporczywie ciągnął: „otóż z winem jest też związana intencja. Człowiekiem stając się poprzez zbieranie doświadczeń i porządkowanie ich zgodnie z boskimi zasadami wykształcasz w sobie schematy; wzory, które przypisane są do poszczególnych doznań. Masz wzór słodkości, kwaśności, goryczy, a wszystkie one pochodzą tylko z tego, czegoś sam w życiu doznał. Nie posiadasz wzoru na coś, czego nie poznałeś. Dzięki własnej intencji, woli, albo – jak chcesz – chęci narzucasz taki schemat na każde nowe doznanie i jeśli to, co pijesz, zgadza się w 100% z tym, co przekazała twoja intencja, odczuwasz doskonałość, ta zaś jest zawsze szyta na miarę doznającego. Nie ma jednej doskonałości, każdy ma swoją. Tak więc jedno wino może mieć setki ocen, każda zależy od bogactwa intencji pijącego. Im biedniejszy charakter, o mniejszym doświadczeniu doznania, tym uboższy arsenał opisywanych smaków. A że za intencją skrywają się również interesy… no ale o waszych interesach potraficie najlepiej rozprawiać wy. My krasnoludy kierujemy się interesem tylko krasnoludzim.
Zanim jednak do smoka podejdziesz, za łeb go weźmiesz, zabijesz, czy oswoisz, naucz się zadawać pytanie: dlaczego? Jeżeli wino jest zbyt kwaśne, zbyt kompociaste, zbyt zielone, dopasuj je do własnego wzorca doskonałości, oceń różnice i zadaj pytanie: dlaczego? A jako, że za każdym prawdziwym winem ukrywa się praca wielu osób pod kierownictwem enologa i jeśli enolog ten zasłania sobą innego, o którym nic nie mówi, to zadając sobie pytanie: dlaczego po to, by zrozumieć rzeczywistość, nauczysz się ją tak opisywać, by również inni czegoś się mogli nauczyć. Dopiero wtedy wysiłek twój uzyska rozsądny sens.
No więc, wina z gamy Caecus podpisywane są przez Luisa Larrea, a powiadają, że zostały stworzone przez jego siostrę, znaną w Rioja i w świecie enolożkę (hłe, hłe, hłe, niech żyje dżender) Marię Larrea, pracującą w jednej z najstarszych wytwórni win klasycznych w Rioja: CVNE (uproszczono wymowę i na co dzień wymawia się to „cune/(po polsku kune)”, zaś jej autorstwa jest słynne wino Imperial z 2004 roku, uznane przez wielu światowych krytyków i potwierdzone opinią magazynu Wine Spectator jako Najlepsze Wino na Świecie.
Natomiast Caecus Crianza, które teraz piję, to wino powstałe w 100% z tempranillo zebranego w całości z własnych nasadzeń. Wino dojrzewało przez 12 miesięcy w beczkach z dębu francuskiego i amerykańskiego. Kolor intensywnie wiśniowy. W aromacie mocne i jednocześnie delikatne, dojrzałe owoce przeplatają się z dymem i palonymi tostami, charakterystycznymi dla nowego dębu użytego do beczkowania wina. Owoc średni, koncentracja znakomita, znakomicie ustawiona beczka, taniny i kwasowość w doskonałej równowadze. Tło lekko mineralne. Posmak owocowy bardzo długi. Wypada pochylić czoło.
Caecus Crianza Rioja Denominación de Origen Calificada, rocznik 2011, w cenie 49,00 PLN za butelkę (0,75), zakupione w sklepie ViniTeranio (czerwone, wytrawne, szczepy: 100% tempranillo). Wino produkowane i butelkowane przez firmę Pago de Larrea, S.A.– Hiszpania. Ocena: 92 punkty.
Dochodzą mnie słuchy od niektórych czytelników Pana bloga, że skoro Caecus nie jest szerzej znany w publikacjach określanych jako światowe przewodniki wina, to coś w tym jest i nie może być takie dobre, jak Koala maluje je na swoim blogu. Gdyby producent był dobry, to już dawno byśmy o tym wiedzieli.
Odpowiadam. Nic bardziej mylącego. Temat ścisłej czołówki hiszpańskiego winiarstwa jest na osobne spotkanie na tym blogu.
Pago de Larrea ma ogromne doświadczenie w robieniu doskonałych win. Jedno z największych w tak znanym nam Rioja. Jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku patriarcha rodu, Luis Javier z kilkoma wspólnikami założył Viña Salceda. Przez lata produkowali tam znakomite wina szybko docenione przez smakoszy całego świata, słynne Salcedas. W latach 80-tych Bodega rozrosła się mocno pozyskując nowych inwestorów i rozpoczął się powolny dryf w kierunku masowego klienta. Czterdzieści lat później rodzina Larrea postanawia wyjść z tego przedsięwzięcia i dokładnie w 2003 roku tworzy Pago de Larrea na malutkiej 15 ha działeczce o wyjątkowych właściwościach o nazwie La Romañíguez, gdzie rosną owoce Garnacha, Tempranillo a także białe Viura oraz troszeczkę Malvasia. I tak się zaczęła nowa i wielka przygoda dla wszystkich, co pragnęliby spróbować wielkich win. Czarują nas od tego 2003 roku swoimi skarbami.
Pozdrawiam.
Wyjaśniam, że dla zachowania kolejności wpisów dopowiadam sobie. To tylko arytmetyka wiedzy podanej w kolejności 1,2,3 etc. Nic więcej.
Jest sporo pytań o to wino, które dobrze byłoby jednak kierować do piszącego ten blog.
By dopełnić potrzebę informacji, podam jeszcze kilka danych mogących spełnić (lub nie) oczekiwania czytelników Zapisków Koali.
Owoce winogron do tworzonych kreacji w Pago de Larrea pochodzą w znakomitej większości z własnej winnicy, słynnej w regionie Rioja Alavesa La Romañíguez, chociaż znanej również pod nazwą Valduengo. Położona jest nieopodal siedziby wytwórni w Eltziego. Na zaledwie 15 hektarach porastają prawdziwe skarby natury. Jeszcze w latach 80tych Luis Larrea zaczął skupować od różnych właścicieli winnic w La Rioja najlepsze szczepy Tempranillo. Dokonano również szczegółowej selekcji winorośli znajdujących się w Valduengo, pozostawiając tylko najstarsze i najlepszej jakości krzewy. W chwili obecnej, gdy upłynęło już ponad 30lat od tamtych wydarzeń, można powiedzieć, że cała winnica jest w swoim optymalnym momencie rozwoju pozwalającym na tworzenie win, które mogą zachwycić nawet niejednego malkontenta tego rodzaju trunków.
Prawdziwe czarowanie to tak naprawdę zaczyna się od poziomu Reserva i 8 de Caecus. Piękne wina z Rioja.
Więcej informacji dla ciekawskich:-)
W winnicy La Romañíguez mają również obsadzonych trochę krzewów Cabernet Sauvignon, z których robi się tam ciekawe, enologiczne eksperymenty do być może kolejnych wielkich win, które jeszcze nie są dostępne na rynku i być może nigdy nie będą.
Mam pytanie do Koali:
Jak Pan oceniłby w znanych nam powszechnie kategoriach odnoszących się do stylów Rioja, to co ostatnio degustował z wytwórni Pagos Larrea?
Jako bardzo udany mariaż klasyki i nowoczesnego, bardziej agresywnego owocu.
W mojej opinii trudno jest sklasyfikować to, co tam robią według powszechnie uznanych norm. Rozmawiałem z kilkoma krytykami z Hiszpanii, jak również samym Luisem Larrea, który twierdzi, że gama Caecus tworzona była w zamyśle, mając na względzie tradycyjne wina z Rioja, nawiązujące do klasycznych trendów winiarstwa tego regionu tworzonych przez francuskich enologów pokroju Jeana Pineau (Marques de Riscal) czy Gabriela Larrendat (Bodegas Riojanas). Degustowana Crianza, jak również pozostałe (Reserva i 8 de Caecus) pokazują mocno, że napewno nie są to wina klasyczne ale jednocześnie trudno je uznać w pełni nowoczesnymi. Bez cienia wątpliwości autor/autorzy? próbują dopasować pod względem treści to, co najlepsze z obydwu światów. I chyba się udaje. Kto pił słynne Imperial Gran Reserva dostrzeże również wprawną rękę enologa CVNE. Znakomita równowaga wszystkich elementów wskazuje subtelnie na przeszłość, natomiast trwałość smaków połączona, jak ładnie Pan zauważył z owocem, nawiązuje do modernistycznych trendów. Ten agresywny owoc winogron Tempranillo łączy się znakomicie z wszystkim co wnosić powinna obecność beczki. I tu, moim zdaniem może również tkwić sekret win z Pago de Larrea.
Wina starzejące się dojrzewają w dwóch całkiem odmiennych rodzajach beczek w różnych proporcjach: z dębu francuskiego (30%) oraz amerykańskiego (70%), po czym dopiero następuje końcowe zmieszanie nektaru jakim jest Caecus z tej winnicy. To jednak trzeba umieć zrobić. To jest maestria winiarskiego kunsztu w doskonałym wydaniu. Szkoda tylko, że tak mało obecna na polskich stołach.
https://www.youtube.com/watch?v=8EFMojiDY2k