Czyste grenache z Sardynii, tam nazywane cannonau. Po ostatnich uniesieniach związanych z aglianico, czy też z dolcetto, napięcie spadło, wino, jak wino, pić się da, ale nie błyszczy wcale na firmamencie. Może i nastrój inny (smak wina zależy, przecież, od nastroju pijącego)? Padający nieustannie deszcz rozwodnił zmysły i nie koalą się czuję, lecz amebą raczej w prezesowsko-profesórskim sosie, co wpływa na podniebienie.
Barwa czerwona średnio jasna, z odcieniem herbacianym, połyskliwa i przezroczysta. Aromat nieokreślony, mało intensywny, dym pojawia się w trzecim nosie. Drobne łzy na ściankach kieliszka. Owoc średni, koncentracja średnia, krótkie, bez znaczącego posmaku. Łagodnie omijające taniny i z lekką kwasowością, bez szczególnej wyrazistości. Niezłe, lecz bez egzaltacji, czy też charakterystycznej dla koali histerii.
Aijia Cannonau di Sardegna Denominazione di Origine Controllata, rocznik 2013, w cenie 35,40 PLN za butelkę (0,75), zakupione w sklepie Tipica Italiana w Białymstoku (czerwone wytrawne, szczepy: grenache). Wino butelkowane przez tajemnicze SS/619/IT i dystrybuowane przez Zjednoczone Piwnice Spółdzielcze w Campegine – Włochy.
Ta butelka dostaje ode mnie 39 punktów koali, czyli ocenę: 4* – dobre.
Leave a Reply